Witam.
I jak Wam się podoba Pierwszy Dzień Wiosny? Wczoraj był bardziej słoneczny, weselszy dzień.
Moje dziecko brało dziś udział w międzyklasowym konkursie w robieniu kanapek. Ciekawe, jak jej poszło. Już nie wymiga się od robienia sobie kolacji, zwłaszcza, że pozwalam jej w kuchni podpatrywać moje wyczyny, pomagać, smarować, kroić.
Wczoraj naszło nas na andruty. Masa, gotując się, wydzielała taki aromat, że co rusz próbowałam, przez co zasłodziłam się. Wieczorem, kiedy każdy się delektował wafelkiem, ja już nie mogłam na nie patrzeć. Jednak popełniłam gafę kulinarną. Ja- domorosła gospodyni, pomyliłam laskę wanilii z laską cynamonu. I się dziwiłam, że masa się ciemna zrobiła, że trochę bardziej cierpka. Dopiero po wyciągnięciu, córka mi powiedziała, co gotowałam z masą. Doprawdy nie wiem, jak to się mogło stać. Po prostu nie przeczytałam napisu na opakowaniu.
Kajmak ( " kaimak"-taką pisownię spotkałam w książce kucharskiej " Kuchnia polska" z 1974 r, z której to pochodzi przepis), nie stracił na smaku, ale na przyszłość mam nauczkę.
Oto przepis:
Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym przepisu nie zmodyfikowała. Zagotowałam litr skondensowanego mleka, ( takiego z kartoników), dodałam cukier, masło i tę nieszczęsna laskę, która się okazała być inną laską i tak gotowałam do zgęstnienia masy, z przerwami na wystudzenie, gdyż wtedy masa gęstnieje jeszcze bardziej. Książka opisuje inny sposób wyrabiania masy. Ale kto by się "bawił" w ucieranie masy z masłem, aż do gęstości.
Dzisiaj gotuję przecieraną zupę ogórkową z grzankami. Da się to zrobić? Może otworzę blog kulinarny......
Dzień wcześniej uszyłam sobie uchwyt na rolki papieru.
Transfer zrobiłam swoim sposobem. Obrazki przyszyłam również swoim sposobem. Na obrazkach widać również pieczątki, które były z drugiej strony papieru. I tak je zostawiłam.
Aha, odkąd teściowa mnie uświadomiła, wiadomością z programu Kasi Bosackiej o papierze toaletowym, odtąd nie kupuję pachnącego, białego papieru, tylko szary, robiony z makulatury i jakoś moja pupa znosi tą zmianę idealnie. Zauważyłam, że na początku Pan M, jakby się wstydził nosić na widoku worek szarego papieru. Już się przyzwyczaił, a i w kieszeni trochę więcej kasiorki zostaje.
I to tyle na dziś. Dziękuję za odwiedziny i cudne komentarze.
Pozdrawiam.
35 komentarze
w lidlu jest bardzo fajny szary papier w pojedynczych dużych rolkach i chyba najdelikatniejszy. od prawie zawsze kupuję właśnie ten, bo jakoś nie lubię przepłacać, a perfumowanki i wybielacze uczulają.
OdpowiedzUsuńuchwyt bomba, a wafelki też bym chciała ;-P
W Lidlu też kupowałam w paczce. Był super. Najgorszy to ten z Tesco, niczym ten z PRL- u. Sztywny i dziurawy. Dziękuję za komentarz. Pozdrawiam
UsuńFantastyczna opowieść. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję
UsuńUwielbiam takie wafelki:)))))Pomysłowy uchwyt na rolki papieru!!! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję
UsuńUchwyt na papier toaletowy jest genialny :)
OdpowiedzUsuńAndruty do kawusi...mniam :)
Oj narobiłaś mi smaku na andrut. Moja mama zawsze robi andruty na święta.
OdpowiedzUsuńTen uchwyt papierowotoaletowy świetnie wygląda.
Dziękuję za komentarz
UsuńAndruty, to moje ulubione słodycze! Masę kajmakową nauczyłam się robić dziecięciem jeszcze będąc:D Gdy się ją pogotowało odrobinę dłużej, to wychodziły najprawdziwsze krówki-ciągutki. I choć była naprawdę czasochłonna i wymagała ciągłego mieszania, to nigdy nie żałowałam czasu, który trzeba było jej poświęcić. A gdy jeździłam do babci, to w jej sąsiedztwie była wytwórnia wafli i oni obrzynki dawali dzieciakom w reklamówkach za darmo - to ja, łasuch nad łasuchami, maczałam sobie te obrzynki w masie kajmakowej i zażerałam się do kompletnego zamulenia.... Ach, cudne to były czasy:)
OdpowiedzUsuńTeraz to łatwizna - ja gotuję mleko skondensowane słodzone w puszce (wkładam puszkę do garnka, zalewam wodą, by była przykryta i gotuję godzinę do półtorej), a gdy przestygnie, masa jest gęsta, ciemna i w sam raz do smarowania. Tylko że teraz rozsądek nie pozwala mi pożerać andrutów w takiej ilości, jak kiedyś, więc rzadko kiedy go robię.... bo jak już jest, to trudno mi się oprzeć;)
Uchwyt na papier toaletowy - SUPER:)
Piękne masz wspomnienie związane z waflami. Takich smaków się nie zapomina. twój przepis z gotowaniem puszek znam doskonale, tylko chciałam poeksperymentować. Pozdrawiam
UsuńAha i jeszcze z domową czekoladą robioną z mleka w proszku:) I z napojem pomarańczowym robionym z marchewek;) Jestem dzieckiem kryzysu, pamiętam puste półki... Sklepowe braki każdy nadrabiał domowymi sposobami.... Zastanawiam się, jakie wspomnienia z dzieciństwa będzie miała moja córka, wychowana w czasach, gdy wszystko można kupić...
UsuńJesteśmy prawie w tym samym wieku, więc soczek z marchewki i pomarańczy pamiętam dokładnie. Masę z mleka w proszku też robiłam jako pierwszą, do wafli. Moja mama robiła na patelni też taki karmel i robił sie z tego taki " Ciągutek", coś jak cukierek.
UsuńNasze dzieci będą miał wspomnienia zupełnie z innych czasów. Pamiętam jak ciężko było zdobyć pomarańcze, czy czekoladę. Za to szynka zawsze pachniała....Oj można by pisać książki.
Pozdrawiam
Załóż blog kulinarny. Będę wierną czytelniczką i komentatorką.
OdpowiedzUsuńTakie pomyłki się zdarzają. Aniu, to przesilenie wiosenne!
Narobiłaś smaku na andrut...
Pozdrawiam:)
Myślę Łucjo, bo u mnie w umyśle musi trochę pomysł "odleżeć". Pozdrawiam
UsuńAleż Aniu, w ten sposób powstają najsmaczniejsze potrawy - przez przypadek :) Eksperymentuj dalej a i pomysł z drugim blogiem fajny, pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńMniam, przypomniałaś mi o waflu:-) Dziękuję, Dawno u nas nie było. Naprawdę można zrobić masę ze słodkiej śmietanki? Nigdy nie robiłam. Zawsze masa była z mleka. Rozśmieszyłaś mnie tym papierem;-) Ja kupuję biały, ale niepachnący. Nie oglądałam programu K.B., kiedy było o papierze. A szkoda, bo uwielbiam te jej wywody. Pozdrawiam ciepło, bo za oknem...brrr...zima jakaś się jeszcze plącze. Buźka.
OdpowiedzUsuńPrzepisów na masę jest mnóstwo. Bardzo prosty podaje renya ( komentarz u góry). Ten również jest wypróbowany. Pozdrawiam
UsuńI kolejne zaskoczenie: ile można talentów? Bardzo miło mi tu zaglądać. A przy okazji poznaję nowych Pozytywnie Zakręconych.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wszystkich!
Podoba mi się fraza " Pozytywnie Zakręcona". Pozdrawiam
UsuńWitaj Aniu.
OdpowiedzUsuńNo proszę jaki pomysłowy uchwyt na rolki,a mi one zajmują zawsze połowę szawki.
Może też zrobię sobie taki uchwyt .
Pozdrawiam serdecznie:))
Zachęcam Teniu. Robota nieskomplikowana, a zawsze można przyozdobić ten uchwyt wg swego pomysłu. Pozdrawiam
UsuńŚwietny ten uchwyt,pomysł wart skopiowania:))Laska taka czy siaka-najważniejsze że wafelki smakowały:))
OdpowiedzUsuńSkopiuj, ja też gdzieś to już widziałam. Pozdrawiam
UsuńŚwietny ten chwytak... :). andruty mniam!!!
OdpowiedzUsuńAniu, uchwyt na papier super! Ja używam póki co białego, jakoś nie mogę się przełamać, ale może z czasem. Pachnących nie cierpię, bo mam po nich uczulenie! Kajmak zapewne musi być pyszny:) Pozdrawiam cieplutko. Ania:)
OdpowiedzUsuńAleż fajny uchwyt na papir dupny. Super! Wafelki tak wyglądaja, że mogą być z cynamonem. Wszystkie poproszę :)
OdpowiedzUsuńMniam wafelki aż u mnie pachną. Na pewno były smaczne. Uchwyt na papier bardzo pomysłowy
OdpowiedzUsuńJako, że jestem łasuchem to dostałam ślinotoku na te piękne wafelki:) Mniam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam. Ola.
rewelacja a opakowanie na papier pzrecudne pozdrawiam ciepluteńko
OdpowiedzUsuńTo wafelki z mojego dzieciństwa, ach!
OdpowiedzUsuńTakie smakołyki na pewno rozweselają ,bo za oknem zima na całego. I tyle pomysłów u Ciebie - ten papier to ma dobrze. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńtakie wafelki tata zawsze robi jak jesteśmy w Zabrzu :)
OdpowiedzUsuńA co do tytułu to cynamon to zapach mojego dzieciństwa - babcia zawsze robila mi kilka pierogów z serem, polewała roztopionym masełkiem i podawała z cukrem i cynamonem :)
Podoba mi się pomysł na przechowywanie papieru toaletowego. Ten szary papier wygląda bardzo oryginalnie w tym opakowaniu:) Super:)
OdpowiedzUsuńgenialne!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz. Było mi niezmiernie miło Cię gościć.