Natura włóczkowego chomika.
Wczoraj odwiedziła mnie moja babunia. Babunia jak to babunia nigdy nie przychodzi z pustymi rękami. Oprócz jajeczek, słoiczków ze szczawiem oraz kapustką kiszoną dostałam też resztki włóczek. Mąż się śmieje, że włóczki mają typowe babcine kolory, bo pamiętają lata zaprzeszłe, ale.... coś z nich zrobię.
Moja natura chomika ( tylko do włóczek i książek) mówi mi, że nie wolno ich wyrzucić. Może więc warto zrobić jakiś melanż na czapkę dla córki. Zobaczymy. A teraz znikam do robótki. Nic jeszcze nie zrobiłam a planów mam jak "mrówków", tylko czasu brak
3 komentarze
Witaj Aniu, ale prezenciorów dostałaś :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam szczawiową z jajeczkiem , takim wbijanym do gorącej zupki i wtedy takie firaneczki pływają ... mniam :) a kapusteczka kiszona - same witaminki :) z wełenki napewno coś fajnego wyczarujesz, bo masz zdolne łapki ...
pozdrawiam serdecznie
Bardzo praktyczne prezenty dostałaś od babuni. Bardzo ładnie nazywasz ją, świadczy to o szacunku i miłości do babuni! Pozdrawiam ciepło :)))
OdpowiedzUsuńPo śmierci mamy babcia jest mi najbliższą osobą.Pomimo swoich "zaściankowych poglądów " bardzo ją kocham. Zapewniam Ciebie, że takich babć już nie ma.
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz. Było mi niezmiernie miło Cię gościć.