Wiele tematów...
Witam.
Wolno mi idą robótki, ale w międzyczasie malowałam ostatnie drzwi na biało, a teraz ciesze się nową kuchenką, a w zasadzie piekarniczkiem. Pierwsze, upieczone w niej ciasto zniknęło w pół godziny. Była to słynna tarta Tatin. Zapach masła jeszcze długo rozprzestrzeniał się w mieszkaniu, a skórka tarty była tak chrupiąca, jak w prawdziwym cieście francuskim. Z tym, że zdjęć brak. Drugim było ciasto z jabłkami i tu niestety poległam. Dałam za wysoką temperaturę. Ale na szczęście nie ma zakalca. Potem wypróbuje chlebki, bo w poprzedniej wszystkie wychodziły niezbyt smaczne, niektóre mokre, jakby niedopieczone.
Wczoraj wydziergałam podstawki pod szklanki. Zawiązałam je wstążką i córka z kwiatkami zaniosła wspaniałej nauczycielce prywatnych lekcji angielskiego.Pani ta częstuje dzieci lodami, ciasteczkami, soczkami, nawet mnie się udało spróbować tajski cukier. Oczywiście córka o wiele lepiej radzi sobie z językiem.
Zdjęcia są robione szybciutko, więc niefajne, trudno.
W niedziele byliśmy na koncercie Juli- ulubionej wokalistki Martyny.
Po koncercie dziecko w ścisku dostało autograf wokalistki.
Oczywiście festyn nadal trwał. Kolejną gwiazdą wieczoru miał być Zakopawer, ale jak widać padało i było dość późno, więc po posileniu się Martyny lodem w płynie ( bleee) i kukurydzą, poszliśmy do domu.
Jako, że mieszkam po stronie zachodniej, dane mi jest obserwować zachody słońca.
A niedawny zachód wyglądał tak:
Mogłam je lepiej wykadrować, ale postanowiłam nic nie poprawiać. Podobają mi się te kolory nieba. Resztę zdjęć wrzucę do bloga fotograficznego.
A dziś kupiłam w Biedronce ciekawą książkę.
Jest fajnie napisana i ma bardzo ładne ilustracje. Oczywiście odnajduję w niej już zwiedzone miejsca.
Poniżej mój ukochany wodospad Podgórnej w Karkonoszach, gdzie woda zamraża kości człowieka i Chata Łemokowyna w Cisnej, gdzie dane dane mi było poznać właścicielkę, do której przyjechałam z pewnym zapytaniem o nieruchomość. Niestety bieszczadzka cena była mocno za wysoka, jak na naszą kieszeń.
Ps. Nikt mi nie płaci prowizji od reklamy książki!. Robię to z czystego serca.
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za odwiedziny i dobre słowo.
Wolno mi idą robótki, ale w międzyczasie malowałam ostatnie drzwi na biało, a teraz ciesze się nową kuchenką, a w zasadzie piekarniczkiem. Pierwsze, upieczone w niej ciasto zniknęło w pół godziny. Była to słynna tarta Tatin. Zapach masła jeszcze długo rozprzestrzeniał się w mieszkaniu, a skórka tarty była tak chrupiąca, jak w prawdziwym cieście francuskim. Z tym, że zdjęć brak. Drugim było ciasto z jabłkami i tu niestety poległam. Dałam za wysoką temperaturę. Ale na szczęście nie ma zakalca. Potem wypróbuje chlebki, bo w poprzedniej wszystkie wychodziły niezbyt smaczne, niektóre mokre, jakby niedopieczone.
Wczoraj wydziergałam podstawki pod szklanki. Zawiązałam je wstążką i córka z kwiatkami zaniosła wspaniałej nauczycielce prywatnych lekcji angielskiego.Pani ta częstuje dzieci lodami, ciasteczkami, soczkami, nawet mnie się udało spróbować tajski cukier. Oczywiście córka o wiele lepiej radzi sobie z językiem.
Zdjęcia są robione szybciutko, więc niefajne, trudno.
W niedziele byliśmy na koncercie Juli- ulubionej wokalistki Martyny.
Po koncercie dziecko w ścisku dostało autograf wokalistki.
Oczywiście festyn nadal trwał. Kolejną gwiazdą wieczoru miał być Zakopawer, ale jak widać padało i było dość późno, więc po posileniu się Martyny lodem w płynie ( bleee) i kukurydzą, poszliśmy do domu.
Jako, że mieszkam po stronie zachodniej, dane mi jest obserwować zachody słońca.
A niedawny zachód wyglądał tak:
Mogłam je lepiej wykadrować, ale postanowiłam nic nie poprawiać. Podobają mi się te kolory nieba. Resztę zdjęć wrzucę do bloga fotograficznego.
A dziś kupiłam w Biedronce ciekawą książkę.
Jest fajnie napisana i ma bardzo ładne ilustracje. Oczywiście odnajduję w niej już zwiedzone miejsca.
Poniżej mój ukochany wodospad Podgórnej w Karkonoszach, gdzie woda zamraża kości człowieka i Chata Łemokowyna w Cisnej, gdzie dane dane mi było poznać właścicielkę, do której przyjechałam z pewnym zapytaniem o nieruchomość. Niestety bieszczadzka cena była mocno za wysoka, jak na naszą kieszeń.
Ps. Nikt mi nie płaci prowizji od reklamy książki!. Robię to z czystego serca.
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za odwiedziny i dobre słowo.
34 komentarze
Aniu jestem pod wrażeniem fotografii z zachodem słońca, piękne wyszło. Książka też się udała, zaraz polecę zobaczyć czy jeszcze są. Dlaczego piszesz o reklamie? Jak ja coś opisuję to też z serca:-) Wydaje mi się,że każdy tak robi. Chyba ,że nie znam jeszcze blogowych " ciekawostek". Podkładki oczywiście cudne, to już standard ,że robótki Twoje są rewelacyjne:-)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję za bardzo miły komentarz. Martyna tez robi zdjęcia swoim nowym aparatem a potem przekomarzamy się, które zdjęcie jest lepsze. Pozdrawiam serdecznie
UsuńTo Martyna też niech wrzuca na swojego bloga:-)Ja poproszę w ogóle link do niego:-)
OdpowiedzUsuńBlog Martyny
Usuńhttp://kwadraciaki.blogspot.com/
Pozdrawiam
Książka wydaje się interesująca - szkoda, że nie mam możliwości kupienia:(. Zdjęcie z zachodem słońca urzekające.
OdpowiedzUsuńNie masz blisko Biedronki. U mnie kupiłam ostatnią sztukę, chyba że w innych jest więcej egzemplarzy, ale nie byłam.
UsuńNa książkę też się skuszę , Anko to Ty chciałaś się w Bieszczady wynieść ? że rozglądałaś się za nieruchomością ? , jak tak to życzę Ci aby Ci się to kiedyś udało :)
OdpowiedzUsuńMiłego wieczorku Ilona
Witaj Ilonko. ciekawi byliśmy ceny drewnianego domu. Od nas to 650 km w jedną stronę. Mały domek w urokliwym miejscu jest moim marzeniem. Pozdrawiam i dziękuję za komentarz.
UsuńJa też o takim domku marzę , więc może kiedyś nam się uda ::))))
UsuńAniu, Twój zachód słońca to hit fotograficzny.
OdpowiedzUsuńOstatnio na blogach są fantastyczne zdjęcia nieba, chmur, wschodów i zachodów słońca...
Aniu, mały, drewniany domek to jako letniskowy czy na pobyt stały?
Książka interesująca. Wczoraj byłam w Biedronce, książki nie widziałam...
Pozdrawiam:)
Dziękuję za komentarz. Domek ma być nieduży i w celach pobytu stałego. Pozdrawiam
UsuńBardzo zgrabne podstawki ;)
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że biedronka ma takie ciekawe książki! Ostatnio w lidlu były fajne przewodniki wyd. Bezdroża, nabyłam Sudety z nadzieją, że się kiedyś wybiorę ;)
Maniu. Inne poradniki też teraz są w Biedronce. Pozdrawiam
UsuńA gdzie Twój blog fotograficzny?... Coś przeoczyłam?...A! Już mam. Pójdę nadrobić zaległości ;).
OdpowiedzUsuńDuuuuużo się działo u Ciebie :)... Lody w płynie?... brzmi groźnie ;).
Witaj. Nie lubię kolorowych, naładowanych chemią, tego typu wynalazków. W smaku były okropne. Pozdrawiam
UsuńTrudno zrobić zdjęcia zachodzącego słońca, więc podziwiam. Pomijając podejrzane kolory tych lodów w płynie, to całkiem fajny wynalazek. Pamiętam takie cuda z Włoch. Granita bodaj się zwały i były przepyszne. Uwielbiałam miętowe.
OdpowiedzUsuńWidocznie jestem tradycjonalistką w dziedzinie kulinarnej. Jakoś nie przemawiają do dnie tego typu wynalazki. Pozdrawiam
UsuńFajne podkładeczki. Życzę wiele pysznych wypieków :))Biedronka czasem ma naprawdę fajne książki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dziękuję Rozalio. Uczę się. Pozdrawiam
UsuńKarkonosze są piękne! a te lody to mózg potrafią zamrozić :)
OdpowiedzUsuńTylko są drogie. Chcieliśmy tam jechać, ale ceny jakoś podskoczyły w tym regionie. Bardzo mi się podobała miejscowość Przeskieka i wodospad Podgórnej. Pozdrawiam
UsuńTo idę dziś do Biedronki! Zawsze chętnie kupuję takie publikacje, bo wakacje spędzam zawsze w kraju i lubię znajdować ciekawe, a ciche miejsca... choć teraz dzięki blogom mogłabym zrobić sobie wakacyjny plan do końca życia;)
OdpowiedzUsuńTaka pani od anielskiego to skarb! Ręcznie wykonany upominek, będący wyrazem docenienia jej pracy, na pewno sprawił ogromną przyjemność:)
Renyu, widzę, że mamy takie samo podejście do turystyki krajowej. Tyle jest pięknych tu zakamarków, że chyba życia mi zabraknie do zwiedzenia wszystkiego. I masz rację, że dzięki blogom stale odkrywam nowe, ciekawe miejsca, które wpisuję do planu zwiedzenia. Pozdrawiam
UsuńJaką masz rękę artystki, to prawdziwe cudeńka. Fajne takie festyny i świetnie to "uwieczniłaś" :)
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie. Pozdrawiam i życzę miłego dnia.
UsuńJak się cieszę, że napisałaś o gazecie - biegnę kupić.
OdpowiedzUsuńSuper, że rodzinnie chodzicie na koncerty i festyny, moja stara Córka też nas zabiera :-)
Anko, podoba mi się też, że doceniasz pracę dobrego nauczyciela i w dodatku super rękodziełem.
Dzisiaj każdy raczej psioczy, sam nie robiąc nic lub mało. Dodam, że nie jestem nauczycielem :-)
Ściskam i życzę pięknego weekendu.
PS.I ciekawa jestem zdjęć z fotograficznego bloga.
Też masz poczucie humoru " stara córka". Pani nauczycielka jest rewelacyjną kobietą, dlatego w podziękowałam jej w taki właśnie sposób. Pozdrawiam i życzę również udanego weekendu.
UsuńŚwietne podkładki i pani pewnie zadowolona:) Zdjęcia są wspaniale a szczególnie ten zachód słońca cudowny a i ja byłam niedawno w Przesiece:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Marlena
Pamiętam relację z wyprawy w Karkonosze. Przyznasz, że Przesieka jest cudna, prawda? Pozdrawiam
UsuńMoje marzenie to wczasy pod gruszą w zabitej dechami wsi, gdzie cywilizacja nie wścibiła jeszcze swojego nochala:)
OdpowiedzUsuńJa tylko w takie miejsca wyjeżdżam. Pozdrawiam
Usuńwow nawet cisna jest pokazana :D ... lody moja córcia własnie te jadła ostatnio w kinie wielce zachwycona ale wiadomo dzieci to dzieci ... zachód słońca rewelacyjny pozdrawiam ciepluteńko
OdpowiedzUsuńAniu serwetki są bardzo ładne. Nie martw się, że powoli Ci idzie, bo między wierszami można wyczytać, że jesteś pomysłowa i na tyłku (sorry) nie usiedzisz. Więc jesteś ciągle czymś zajęta. Zachód słońca cudny. Jak z katalogu. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKoncerty na żywo to zawsze niepowtarzalne przeżycie :)Fajne podkładki-pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz. Było mi niezmiernie miło Cię gościć.