Nie zawsze tak jest, jakbyśmy chcieli, aby było.....
Co tam u Was? Zimno, ciemno?
U mnie ok, dzieje się dużo, choć skończonych projektów nie mam. Niedawno kupiłam w sh worek ciętej włóczki. Zauroczyły mnie kolory i grubość tego materiału. Długo myślałam na co ja przeznaczyć i...chyba wymyśliłam. jednak nie obywa się bez splątywania końcówek, a najlepszy sposób znalazłam na YT, wg instruktażu Intensywnie Kreatywnej.
Ciekawa jestem, jak mi wyjdzie ten projekt. Sweterek zaś wykańczam. Zabrakło mi włóczki, którą już dostarczono. Swoją drogą nastały cudowne czasy, gdzie kurier/listonosz przynosi nam pod drzwi nasze wyczekane zakupy. ( Co się dzieje z tym edytorem tekstu!)
Ponadto, codziennie ćwiczę 20/30 min. na ergometrze. Nie męczę się, nie mam zakwasów, czuję się genialnie. Może do wiosny moja figura nie będzie przypominać ameby. Jemy też pieczone chlebki. Przepis dostałam od "anioła" z targowiska. Aniołem była Pani, która sprzedawałam mi jajka. Jak widać
moje gadulstwo czasami staje się pożyteczne. Jedna/ dwie kromeczki i czuję się syta.
Tak własnie nauczyłam się robić gołąbki, w czasach, gdy nie było internetu. Kupiłam kapustę i zapytałam się sprzedającej, co dalej. Najfajniej jest kiedy danie wychodzi i przy okazji świetnie smakuje.
( Dostanę szału z tym edytorem. Nie można poprawić tekstu!).
A dzisiaj na obiad będzie babka ziemniaczana z sosem grzybowym. Rodzina sceptycznie się odniosła do mojego pomysłu. Trudno.
Na śniadanko często jemy owsiankę, ale z zimnym mlekiem. Tu wersja dla mojej córki.
Nie wyrzucam jedzenia, jabłka, które posuszyłam nadają się idealnie do tej potrawy.
Ale się rozpisałam o jedzeniu. Tak często oglądam Wasze smakołyki, czasami pożyczam sobie przepis, ale nie tylko. Ostatnio na wszystkich blogach widać hiacynty.
Uległam modzie i kupiłam kwiatka do domu. Jaki zapach! Pachnie mi wiosną. Najfajniejsze, że cebulki można zachować. Jestem zachwycona tym zakupem.
Czytam Pilcha.
Po ekranizacji książki " Pod mocnym Aniołem", każdy ją czyta i nie ma jej na półkach bibliotecznych.
Pożyczyłam inną, z która odpłynęłam. Już zacieram łapki na kolejne książki tego autora.
Wieczorami dotrzymuję kroku rodzinie i wraz z nimi oglądam serial "Wikingowie"
Denerwują mnie te czasy: wyprawy szabrownicze, morderstwa, intrygi. Jednak jestem ciekawa dalszych losów.
....
Ale nie wszystko jest cudowne. W środę mój ukochany sąsiad ( nie ten chcący zabudować korytarz), miał akcję zatrzymania serca. Leży na kardiologicznym oddziale intensywnej terapii, podobno jest nieprzytomny. Tak strasznie go żałuję, tak bardzo mi smutno z tego powodu... Nie mam bieżących wiadomości od rodziny, zapytam, gdy spotkam kogoś.
Rano sąsiad niestety zmarł.
Pozdrawiam serdecznie.
U mnie ok, dzieje się dużo, choć skończonych projektów nie mam. Niedawno kupiłam w sh worek ciętej włóczki. Zauroczyły mnie kolory i grubość tego materiału. Długo myślałam na co ja przeznaczyć i...chyba wymyśliłam. jednak nie obywa się bez splątywania końcówek, a najlepszy sposób znalazłam na YT, wg instruktażu Intensywnie Kreatywnej.
Ciekawa jestem, jak mi wyjdzie ten projekt. Sweterek zaś wykańczam. Zabrakło mi włóczki, którą już dostarczono. Swoją drogą nastały cudowne czasy, gdzie kurier/listonosz przynosi nam pod drzwi nasze wyczekane zakupy. ( Co się dzieje z tym edytorem tekstu!)
Ponadto, codziennie ćwiczę 20/30 min. na ergometrze. Nie męczę się, nie mam zakwasów, czuję się genialnie. Może do wiosny moja figura nie będzie przypominać ameby. Jemy też pieczone chlebki. Przepis dostałam od "anioła" z targowiska. Aniołem była Pani, która sprzedawałam mi jajka. Jak widać
moje gadulstwo czasami staje się pożyteczne. Jedna/ dwie kromeczki i czuję się syta.
Tak własnie nauczyłam się robić gołąbki, w czasach, gdy nie było internetu. Kupiłam kapustę i zapytałam się sprzedającej, co dalej. Najfajniej jest kiedy danie wychodzi i przy okazji świetnie smakuje.
( Dostanę szału z tym edytorem. Nie można poprawić tekstu!).
A dzisiaj na obiad będzie babka ziemniaczana z sosem grzybowym. Rodzina sceptycznie się odniosła do mojego pomysłu. Trudno.
Na śniadanko często jemy owsiankę, ale z zimnym mlekiem. Tu wersja dla mojej córki.
Nie wyrzucam jedzenia, jabłka, które posuszyłam nadają się idealnie do tej potrawy.
Ale się rozpisałam o jedzeniu. Tak często oglądam Wasze smakołyki, czasami pożyczam sobie przepis, ale nie tylko. Ostatnio na wszystkich blogach widać hiacynty.
Uległam modzie i kupiłam kwiatka do domu. Jaki zapach! Pachnie mi wiosną. Najfajniejsze, że cebulki można zachować. Jestem zachwycona tym zakupem.
Czytam Pilcha.
Po ekranizacji książki " Pod mocnym Aniołem", każdy ją czyta i nie ma jej na półkach bibliotecznych.
Pożyczyłam inną, z która odpłynęłam. Już zacieram łapki na kolejne książki tego autora.
Wieczorami dotrzymuję kroku rodzinie i wraz z nimi oglądam serial "Wikingowie"
....
Ale nie wszystko jest cudowne. W środę mój ukochany sąsiad ( nie ten chcący zabudować korytarz), miał akcję zatrzymania serca. Leży na kardiologicznym oddziale intensywnej terapii, podobno jest nieprzytomny. Tak strasznie go żałuję, tak bardzo mi smutno z tego powodu... Nie mam bieżących wiadomości od rodziny, zapytam, gdy spotkam kogoś.
Rano sąsiad niestety zmarł.
Pozdrawiam serdecznie.
31 komentarze
To wiązanie włóczek przypomina mi dawne czasy gdy wiązałam niteczki z Kowar i wyczarowywałam z nich niepowtarzalne ciuchy,do dziś jeszcze gdzieś na strychu leży worek tych nitek:))Babka ziemniaczana,mniam,pycha,moja babcia robiła genialną:))Śliczny kwiatek ,też mam i sie nim cieszę:))
OdpowiedzUsuńIle wiadomości :)... Jak dobrze :D.... Pod mocnym Aniołem jeszcze nie widziałam, wybieram się w przyszłym tygodniu...
OdpowiedzUsuńPrzypomniałaś mi o hiacyntach :)... W zeszłym roku miałam, ale cebulki przekazałam dalej... W tym roku również sobie sprawię do domku :). Pozdrawiam :)
Ależ się dzieje u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńZa hiacyntami w domu nie przepadam, jak dla mnie trochę za mocno pachną :), ale są piękne, to fakt.
Aniu, chlebek wygląda smakowicie. Ostatnio zaniedbałam się w pieczeniu, miałam zepsuty piekarnik.
OdpowiedzUsuńOgarnęło mnie lenistwo. Muszę przywołać się do pionu...Śliczny kolor Twoich hiacyntów.
Uwielbiam te wiosenne kwiaty. Teraz, zimową pora sprawiają mi dużo radości...
Pozdrawiam serdecznie:)
Musiałam sprawdzić co to jest ergometr :). Ja też codziennie ćwiczę. Godzinkę z Ewą Chodakowską i godzinkę szybkiego spaceru z kijkami. Te drugie niestety przy temperaturach -15 w środku dnia niestety odpadło.
OdpowiedzUsuńPodziwiam te wszystkie Twoje robótki. Ja niestety nie mam do tego ani cierpliwości ani tym bardziej zdolności.Ale bardzo lubię oglądać Twoje prace. Hiacynta tez oczywiście mam w domu. Pozdrawiam serdecznie ze skutego mrozem Podlasia.
Widzę ze u ciebie rzeczywiście dzieje się dużo, a jak rodzinka,pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńKwiaty, kwiaty...pięknie się od razu robi. Muszę koniecznie dokonac takowego zakupu. Uwielbiam hiacynty i kupuję co rok, ale jak to się stało, że w tym roku jeszcze nie mam? No wstyd ;-)Wiele się dzieje u Ciebie. Przykra wiadomość z tym sąsiadem. Takie to życie niepewne i krótkie. Ale my się dziś tym nie martwmy. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńWitaj Aniu.
OdpowiedzUsuńWłaśnie wróciłam ,ze spaceru z Kają , u mnie rzeczywiście ciemno i zimno, nawet bardzo zimno.
Myślę , że sweterek wyjdzie bardzo ładny.
Pozdrawiam serdecznie:))
Popełniłam kiedyś sweter z reszteczek, wyglądał podobnie jak Twoje dzieło. Byłam z niego bardzo dumna, bo to był mój pierwszy własnoręcznie wyprodukowany sweter :) A jesli chodzi o Pilcha, to polecam "Wiele demonów"
OdpowiedzUsuńFaktycznie Aniu dużo się u Ciebie dzieje. Sweterek z pociętej włóczki, bardzo ciekawy. Podobają mi się kolory. I chlebek boski, a przede wszystkim owsianka. Lubię takie śniadanka i w dodatku z malinami. Przykro mi z powodu Twojego sąsiada. U mnie też trudna sytuacja, bo moja babcia "odchodzi", znika z dnia na dzień. Jest jej coraz mniej i duszą i ciałem. Nie wyobrażam sobie, żeby jej zabrakło, a wiem, że to nieuniknione. Pa
OdpowiedzUsuńPrzykro mi z powodu Twojej babci. Może jeszcze wydobrzeje. Trzeba mieć nadzieję. Pozdrawiam
UsuńAniu, moje najszczersze kondolencje. Dobry sąsiad to skarb i też mi smutno razem z Tobą.
OdpowiedzUsuńA w ogóle to jestem pełna uznania, bo dla mnie pieczenie chleba to wciąż straszna abstrakcja :-) Hiacynt piękny, projekt wielowłóczkowy - szacun! (nie mam cierpliwości do łączenia nitek ;-)), a Wikingów uwielbiam i już się nie mogę doczekać nowego sezonu! :-)
uściskuję ciepło, bo u mnie śnieży i wciąż ziiiiiiiiiiiimno :-)
Zamieszczę przepis, to też dasz radę upiec ten chlebek. Jutro żegnamy sąsiada, przykro mi bardzo z tego powodu. Pozdrawiam
UsuńNie wiedziałam, że już są hiacynty w sklepach:) Mnie kojarzą się z wiosną, a tymczasem zima tak przycisnęła, że o wiośnie ani mi się wspomni... A uwielbiam hiacynty za ich zapach - mocny, ale taki właśnie lubię.
OdpowiedzUsuńWyczarowanie czegoś z takich kawałków nitek bardziej cieszy niż z całych motków:) Ciekawa jestem co to będzie:)
W każdym markecie je widzę, pachną nieziemsko. Pozdrawiam
UsuńCała prawda o życiu w jednym poście...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
PS We Wrocławiu mróz odpuszcza.
Dziękuję i fajnie, że jesteś.
UsuńDokładnie tak jak napisała Manitou, cała prawda w jednym poście. Ogólnie fajny haos w tekście ,ale miło się czyta.
OdpowiedzUsuńTaki chlebek mogę jeść codziennie, a owsianka to wiesz u mnie rytuał , everyday :-)
No i strasznie mi smutno z powodu sąsiada :(
Hiacynta nie kupiłam :-)
Edytor nie pozwalał mi na poprawę tekstu, to nie poprawiałam i tak bez sensu dotarłam do końca moich wiadomości. Hiacynty mam już trzy. wpływowa jestem, przynajmniej pod kątem wnętrzarskim. Pozdrawiam
UsuńSporo się u Ciebie dzieje i nie wszystko jest przyjemne no ale takie jest życie niestety. Jest czas narodzin, czas życia i czas odchodzenia. Nie zmienisz tego i tylko nie poddawaj sie smutkom...
OdpowiedzUsuńBardzo ładna zeberka wychodzi z tych włóczek, kolory, mimo, że z różnych odcieni, takie zgrane, przydymione, zupełnie nietuzinkowy będzie to sweterek; ja piekę chlebek swój stały, bo mam wprawę, nawet nie próbuję innych; wszyscy zmierzamy ku swemu przeznaczeniu, wszyscy bez wyjątku, a jednak śmierć zawsze przychodzi nie w porę; pozdrawiam serdecznie, Aniu.
OdpowiedzUsuńFajny ten sposób łączenia nitek, dzięki za filmik. Ciekawa jestem tego nowego projektu. Widzę, że chlebek też upiekłaś:) Śniadanko widzę zupełnie jak moje. Owsiankę to ja jem przez całe swoje dorosłe życie. Dodaje też suszone owoce co mam w domu akurat rodzynki,śliwki, morele,banany, orzechy i koniecznie otręby zawsze dosypuje ze 2 łyżki. Ja jem przeważnie też na zimno z jogurtem naturalnym. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrzeważnie nie jest tak jakbyśmy chcieli... Ale wiemy o tym i może jakoś podskórnie się przygotowujemy ?
OdpowiedzUsuńFajny będzie ten nowy sweterek... Co do śniadania to płatki owszem, ale nie z zimnym jogurtem na tą pogodę:-( Polecam kaszę jaglaną z dodatkami imbiru i np. sadzonym jajkiem - samo dobro !!!
Buziaki Aniu.
Ps. Ja dopiero teraz zaczęłam Milienium / jakoś nie ciągnie mnie w stronę przemocy / - przyznaję, że wciąga, oj bardzo.
Anko, dopiero zauważyłam Twój dopisek - tak mi przykro ...
UsuńBaba ziemniaczana, czyli nasz kniaź to rozkosz sama w sobie!!! u mnie uwielbiają wszyscy!!!
OdpowiedzUsuńSweterek zapowiada się bardzo ciekawie.
Przykro mi z powodu odejścia sąsiada. Zawsze w takich chwilach , gdy ktoś nagle zniknie mówię sobie z wyrzutem, że nie zdążyłam na koniec uśmiechnąć się do tej osoby. Życie jest bardzo kruche i ciągle nam pokazuje by szanować każdą chwilę i osobę napotkaną na drodze. Nigdy nie wiadomo co będzie jutro. Takie śniadanko jak u Ciebie to ja preferuję ale jednak na ciepło. Buziaki
Kochana jesteś. Ślicznie ujęłaś mojej wywody. Pozdrawiam
Usuń
OdpowiedzUsuńHello, ankaskakanka.
Good feeling works.
Thank you for your support all the time.
A nice February.
Greeting
From Japan, ruma ❃
fajnie tu u Ciebie, pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńOkropnie mnie zaintrygowało wiązanie włóczki. Można sobie zawiązać wdzianko? Bez żadnych drutów?
OdpowiedzUsuńNiestety Hano, druty są konieczne do plątania oczek, wiązania zaś wynikają z tego, że robiłam to z włóczki ciętej. Dziękuję za odwiedziny.
UsuńDziękuję za komentarz. Było mi niezmiernie miło Cię gościć.