Dwa dni na rowerach.
Witam
Sobotę i niedziele spędziliśmy jeżdżąc na rowerze po okolicznych wioseczkach. W sumie pokonaliśmy ok 70 km. Jedna trasa spokojniejsza, druga odbyła się po bardziej zróżnicowanym terenie. Mięśnie mnie nie bolały, tylko mój zadek, który poobijałam na wspomnianych pagórkach. Za to odpoczęłam od smrodu i hałasu miasta.
A co zobaczyłam, oddaję nijako Wam w formie zdjęć.
Droga na Leśną Dolinę
Przerwa na jagódki, które tu wszędzie rosną. Nawet są niezłe w smaku. Komary niestety też przybyły nam na spotkanie.
Stacyjka w Głogówku i chwila odpoczynku
Spojrzenie na tory. Jak tam cicho. Mogłabym tam siedzieć codziennie. Sentymentalna jestem, gdyż pamiętam czasy kiedy z babcią jeździłyśmy do Głogówka na grzyby i jagody. Ogólnie miejscowość mnie się podoba, gdyż położona jest w samym sercu lasu.
A tam stoją takie pamiątki z poprzedniej epoki.
Dużo dalej...
I Jezusa spotkałam na rozstaju dróg.
Tu droga do ruin kościoła, nieistniejącej już miejscowości. Jednak tam nie jechaliśmy.
Tu już drugi dzień. Pola zaraz za miastem
I droga polna do Nielubii, na której zbierałam czarny bez
I słynne śmieci. Stół został, garnek został zabrany
I rosną takie wielkie dmuchawce
A potem w pełnym słońcu jechaliśmy jeszcze wiele kilometrów.....
A wczoraj otrzymałam taką wiadomość od dziecia mojego. Oj serce się raduje, czytając taki tekścik:
Pozdrawiam serdecznie i dziękuje za odwiedziny i komentarze. Pa
Sobotę i niedziele spędziliśmy jeżdżąc na rowerze po okolicznych wioseczkach. W sumie pokonaliśmy ok 70 km. Jedna trasa spokojniejsza, druga odbyła się po bardziej zróżnicowanym terenie. Mięśnie mnie nie bolały, tylko mój zadek, który poobijałam na wspomnianych pagórkach. Za to odpoczęłam od smrodu i hałasu miasta.
A co zobaczyłam, oddaję nijako Wam w formie zdjęć.
Droga na Leśną Dolinę
Przerwa na jagódki, które tu wszędzie rosną. Nawet są niezłe w smaku. Komary niestety też przybyły nam na spotkanie.
Stacyjka w Głogówku i chwila odpoczynku
Spojrzenie na tory. Jak tam cicho. Mogłabym tam siedzieć codziennie. Sentymentalna jestem, gdyż pamiętam czasy kiedy z babcią jeździłyśmy do Głogówka na grzyby i jagody. Ogólnie miejscowość mnie się podoba, gdyż położona jest w samym sercu lasu.
A przy dworcu rosną takie kwiatki
Tu już parę kilometrów dalej. Żegnamy miejscowość Kotla, jedziemy w stronę Kozich Dołów.
I Jezusa spotkałam na rozstaju dróg.
Tu droga do ruin kościoła, nieistniejącej już miejscowości. Jednak tam nie jechaliśmy.
A z daleka majaczyły budynki mojego miasta, do którego zmierzaliśmy
Tu już drugi dzień. Pola zaraz za miastem
I droga polna do Nielubii, na której zbierałam czarny bez
I słynne śmieci. Stół został, garnek został zabrany
I rosną takie wielkie dmuchawce
A potem w pełnym słońcu jechaliśmy jeszcze wiele kilometrów.....
A wczoraj otrzymałam taką wiadomość od dziecia mojego. Oj serce się raduje, czytając taki tekścik:
Pozdrawiam serdecznie i dziękuje za odwiedziny i komentarze. Pa
37 komentarze
Halo, jak te rowery stoją, przecież to panie na prawo, panowie na lewo:) Czapki z głów, podziwiam:)
OdpowiedzUsuńMy tam nie na siku szliśmy. Buziole.
UsuńBardzo ładne zdjęcia. Pozdrawiam Aniu
OdpowiedzUsuńDziękuję. Pozdrawiam
UsuńŻyć nie umierać dla takich widoków i słów od córci! :)
OdpowiedzUsuńPrawda. Pozdrawiam
UsuńBardzo podobają mi się w Twoim regionie te wybrukowane drogi, ale jak się jeździ po nich rowerem? trzęsie mocno?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie.
Drogi są poniemieckie, ale nie chciałbyś jechać ani rowerem, ani autem. Mocno trzęsie. Pozdrawiam
UsuńFajne wyprawy. Okolica przepiękna. Córki pozazdrościć - moja nie chce jeździć na kolonie i obozy. POzdrawiam
OdpowiedzUsuńMoja uwielbia, choć w pierwszej klasie były też łzy. Pozdrawiam
UsuńSuper wypoczynek i wspaniałe wrażenia!
OdpowiedzUsuńLubię aktywnie spędzać czas. Pozdrawiam
UsuńJakie wspaniałe wycieczki! Uwielbiam takie i żałuję, że szkolę się teraz w letnie weekendy i mam mało czasu na wyprawy rowerowe. Oddałabym wszystkie zagraniczne wojaże za kilka takich rowerowych wycieczek.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam i życzę jeszcze wielu takich pięknych dni tego lata :-)
Coś w tym jest, że nasze pola, łąki są takie piękne, zwłaszcza teraz, kiedy zboże dojrzewa, i kwiaty kwitną. Pozdrawiam
Usuńostatnio też polubiłam rowerek :) fajna wycieczka :)
OdpowiedzUsuńSuper. Pozdrawiam
UsuńPiękna wycieczka!!! Pozdrawim
OdpowiedzUsuńDziękuję. Pozdrawiam
UsuńPiękne wycieczki rowerowe mieliście. Dobrze, że pogoda dopisała :)
OdpowiedzUsuńDzięki, pozdrawiam.
UsuńŚwietna wycieczka :-)
OdpowiedzUsuńOstatnio też bardzo dużo jeżdżę rowerem :-)
Uwielbiam rower. Pozdrawiam
UsuńWitaj Aniu.
OdpowiedzUsuń70 km, tylko pogratulować.Nie dziwię się ,że pupę masz poobijaną, widzialam na zdjęciach "kocie łby",a to dla rowerzysty najgorsze co może być.My omijamy jak tylko możemy.Niestety czasami jest to niemożliwe:))
Nic nie zasyąpi aktywnego odpoczynku na łonie natury.
Zdjęcia bardzo ładne.
Pozdrawiam serdecznie:))
Witaj Teniu. W tych okolicach czasami nie można ominąć takiej drogi. Natomiast mnie podobają się twoje okolice, z lasami i jeziorami. Chyba bym codziennie chciała się gdzieś przejechać. Pozdrawiam
UsuńAniu Ty masz tam wspaniałe widoki, zazdroszczę wycieczek rowerowych.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Pozdrawiam
UsuńSuper sprawa, ja na rowerze jeżdżę sama - też fajnie, ale czasem miło byłoby mieć jakieś towarzystwo;) Widoki piękne;)
OdpowiedzUsuńNa wsi jest fajniej, bo tutaj to strach wyjechać z miasta. Taki tłok, że zawsze się denerwuję. Pozdrawiam
UsuńTakie wycieczki rowerowe są super. Można zobaczyć takie rzeczy, na które zwykle się nie zwraca uwagi. Mnie, z Twej relacji, spodobała się droga brukowana. Zwykle bruk przykrywa się asfaltem, a tu proszę jeszcze jest, chociaż zdaję sobie sprawę, że dla rowerzystów nie jest dobrym rozwiązaniem.
OdpowiedzUsuńAntonino. Jazda po drodze brukowanej jest męcząca. Normalnie jechaliśmy ok 14-19 km/h, a tam chyba 9-10 km/ h. Nie przyspieszysz.
UsuńPozdrawiam
Zazdroszczę wyprawy i kondycji ;)
OdpowiedzUsuńAj tam kondycja. Po pierwszym km mam czasami dość, zwłaszcza, kiedy jestem jeszcze w mieście, a tu ciasno, dla rowerów. Ale kiedy mięśnie się rozgrzeją, mogę jechać i 50 km. Pozdrawiam
UsuńSkakanko ! Widzę, że męczy Cię ten porzucony stół - fajna staroć, sama zastanawiam się nad takim do kuchni / tyle, że mniej zniszczonym. A całkiem poważnie to: zazdroszczę Ci tej wyprawy z mężem...
OdpowiedzUsuńMój ma wolną niedzielę co drugi tydzień :-( i z utęsknieniem czekam na nasz wyjazd parodniowy / jeszcze nie wiem ,gdzie/;
Dzisiaj zrobiłam z siostrą ok.20 km z przerwą na basen. Dla mnie to było wystarczająco:-)
Fajnie, że masz siostrę jako towarzyszkę wypraw. Stołu raczej nie wezmę, nie mam gdzie go odnowić, ale fajne ma nóżki. Pozdrawiam
UsuńFajne kilometry zrobiliście,pozazdrościć tak samo jak widoczków:-) Mam nadzieję,że się zrelaksowałaś.
OdpowiedzUsuńO tak. Jadąc na rowerze nie myśli się zupełnie o problemach, liczy się "tu i teraz"i to najbardziej w tym lubię. Pozdrawiam
UsuńDługa, ale fantastyczna wyprawa:) Fajnie czasami oderwać się w taki sposób i od problemów i miasta:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz. Było mi niezmiernie miło Cię gościć.