Prawa autorskie
Wszelkie zdjęcia i teksty prezentowane na blogu są mojego autorstwa. Jeśli jest inaczej, cytuję, lub piszę o tym. Dlatego proszę nie kopiować bez zgody gospodyni bloga.
Labels
na drutach
szydełkowo
czas wolny
książka
przyroda
przemyślenia
szycie
kulinaria
recykling
przeczytane
zajawka robótki
wyposażenie wnętrz
Święta
DIY
chusta
moje rośliny
ocieplacz na szyję
czapka
ogród
działka
mój pies
ozdoby
spacer
sweter
mitenki
wakacje
torba na ramię
zabawka
prezent
remont
ze szmatek
bluzka
powłoczki na poduszki
szal
torebka
podkładki
włóczkowe ozdoby
Nowy Rok
dywanik
patchwork
brioszka
candy
strój plażowy
zwierzęta
aplikacja filcowa
muzyka
narzutka
skarpetki
szalik
worek
wyróżnienie
święto
broszki
decoupage
grzyby
góry
komin
miasto
odnawianie mebli
serweta
strój kąpielowy
zazdrostka
ze sznurka
bombka
breloczek
enterlac
film
instangram
kamizelka
kapcie
rzeka
spódniczka
tunika
T-shirt
chleb
etui
koszyczek
poduszeczki na igły
ponczo
płócienne serduszka
rower
różyczki
serial
top
torba na zakupy
ściereczki
boa
bolerko
filc
haft krzyżykowy
konkurs
kosmetyk
lalka
literki
mata dla psa
nakładki
narzuta
pokrowiec na telefon
pólgolf
płótno
robótki wcześniejsze
rękawica i łapka kuchenna
szydełko tunezyskie
tunezyjskie
wianki
41 komentarze
Też lubię....:-) Dokładnie za to samo :-) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWspaniale
UsuńLubię wszystkie rzeczy, które wymieniłaś.
OdpowiedzUsuńNie lubię deszczowej, pochmurnej, nieprzyjemnej jesieni...
Aniu, zdjęcia przecudne. Uwielbiam takie klimaty.
Pozdrawiam:)
W czasie deszczyku też jest miło, ale nie kiedy liście już gniją.
UsuńJa jeszcze uwielbiam poranne mgły snujące się nad łąkami i zapach dymu z ogniska :)
OdpowiedzUsuńKurcze, mgły roztaczają się po parku, przepuszczając promienie słoneczne. Musze to sfotografować. Niesamowite widowisko.
UsuńPodzielam zachwyt. I też dodaję mgły i niebywałą, poranną rześkość. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńO tak, chłodek, rześkość, surowość powietrza....uwielbiam.
UsuńZa grzyby i brzoskwinki <3
OdpowiedzUsuńO grzybki muszą być, kocham je zbierać, a brzoskwinie w tym roku bujnie obrodziły.
UsuńLubię szmer suchych kolorowych liści i zapach ogniska:))) Nawet deszcz dzwoniący po szybach:)))Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo dopiero nadejdzie, na razie cieszmy się ciepłym schyłkiem lata.
UsuńWitaj Aniu
OdpowiedzUsuńMasz rację wrzesień to piękny miesiąc.
Pozdrawiam serdecznie:))
Zgadzam się, pozdrawiam.
Usuńa ja wole czerwiec <3
OdpowiedzUsuńCzerwiec jest ok, jeśli nie jest za gorący.
UsuńDokładnie z tych powodów koniec lata wywołuje u mnie nastroje depresyjne...
OdpowiedzUsuńA grzybów u nas nie ma zupełnie. Za sucho. Prawie cały sierpień nie było deszczów, a i teraz nie jest lepiej... Choć ja nie grzybiarka więc i tak cieszę się z takiej pogody:)
U nas też sucho. Prawdziwki były po deszczu, wczoraj zebrałam trochę podgrzybków- kapci. Czekam na jesienny deszcz. Pozdrawiam
UsuńI grzybki rosną też w ogrodzie Twojej babci???:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Marlena
Nie grzybki są nawiązaniem do końca lata/początku jesieni. Zebrałam je w lesie. Pozdrawiam
UsuńDzięki za możliwość przejrzenia twojego bloga:) Pasji faktycznie dużo. Pozdrawiam i zapraszam na candy
OdpowiedzUsuńGrzybki...Uwielbiam...teraz gdy się zaczynają na dobre ja muszę wyjechać :(
OdpowiedzUsuńNo własnie wczoraj zebrałam takie kapciowate.
UsuńTeż bardzo lubię koniec lata...:)
OdpowiedzUsuńLas, a w nim grzybki to jest to co też bardzo lubię:) Grzybiara ze mnie całą "gębą" :)
Pozdrawiam serdecznie i miłego krzątania po lesie życzę:)
tak, jesień zaraz będzie :) taka kolorowa, lubie ja, więc czekam z niecierpliwością. zdjęcia piękne :)
OdpowiedzUsuńZanęciłaś tymi grzybkami, takowe w sosie śmietanowym ... pycha! pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWitaj Aniu. Zapraszam po wyróżnienie na mojego bloga.
OdpowiedzUsuńzdjecia cudne pozdrawiam ciepluteńko
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam koniec lata, niech ten koniec jednak trwa taki w nieskończoność ;))
OdpowiedzUsuńKażda pora roku ma swoje zalety. Jesień kocham za kolory. Śliczne fotki z ogródka babci
OdpowiedzUsuńŁadnie przedstawiłaś tą nadchodzącą jesień czuję jej zapach.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAż u mnie zapachniało!
OdpowiedzUsuńświetny okaz :)
OdpowiedzUsuńBardzo sielankowo :) i jakoś tak tęskno :)
OdpowiedzUsuńMój mąż też jeszcze na grzybach, chociaż już wieczór i mało co widać, ciekawe czy przyniesie takie piękności jak na twoich zdjęciach. Bezrękawnik z poprzedniego postu też w jesiennej tonacji, oj pasował by mi do jednej z spódniczek :)
OdpowiedzUsuńAniu, jaka mnie ogarnęła nostalgia... Wiesz? Żadna z moich babć nie miała ogrodu, dziadek uprawiał tzw. ogródek działkowy. Najbardziej z niego pamiętam pomidory i przecudnej urody krzew różany. Niestety takiej odmiany nie mogę już znaleźć ...
OdpowiedzUsuńMiłej niedzieli.
Witaj Aniu, dziękuję, że mnie odwiedzasz na blogu i przepraszam, że ja u Ciebie bywam rzadko, a czuję pokrewną duszę, z wiejskimi sentymentami.
OdpowiedzUsuńOgródek Babci śliczny, swojski. Uwielbiam też wygrzewanie się w tym późnoletnim czy wczesnojesiennym słoneczku, właśnie, jak piszesz, bo nie parzy tylko cudownie ogrzewa.Podziwiam za zapał rowerowy, tak trzymaj, póki jeszcze pogoda sprzyja.
Serdeczności
Grzybki! Uwielbiam chodzić na grzyby, tylko od kilku dni u mnie leje, także muszę przeczekać :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
o tak końcówka lata ma swój urok...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło!
Upajam się zawsze każdą porą roku. Jesień kocham za paletę barw i zapachów, zwłaszcza w lesie.
OdpowiedzUsuńKolory owszem, uwielbiam, szczególnie cenię sobie jesienną mglę, szkoda tylko że temperatury letniej nie możemy do tego wszystkiego zachować ;-)
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz. Było mi niezmiernie miło Cię gościć.