Szydełkowe czapki i coś jeszcze...
Wyrabiam resztki włóczek.
Dzisiaj, podczas spaceru z psem, wymyśliłam kolejną czapkę. Muszę to sobie zapisywać, rysować, bo pamięć jest ulotna. Jednak żeby umysł był wciąż sprawny podczas robótek, popijam miłorząb i inne herbatki.
Latte zaś nauczyłam się robić z bloga Eveli. Pycha. Trzeba się rozpieszczać, a co!
I jeszcze błyszczyk. Rewelacja. Kupiłam go w Naturze za naście złotych ( nie pamiętam). Jednak jest boski, trwały, ze świecącymi drobinkami, powiększający optycznie usta. Dla mnie bomba.
I to tyle. Pozdrawiam Wszystkich bardzo serdecznie i dziękuje za komentarze.
Dzisiaj, podczas spaceru z psem, wymyśliłam kolejną czapkę. Muszę to sobie zapisywać, rysować, bo pamięć jest ulotna. Jednak żeby umysł był wciąż sprawny podczas robótek, popijam miłorząb i inne herbatki.
Latte zaś nauczyłam się robić z bloga Eveli. Pycha. Trzeba się rozpieszczać, a co!
I jeszcze błyszczyk. Rewelacja. Kupiłam go w Naturze za naście złotych ( nie pamiętam). Jednak jest boski, trwały, ze świecącymi drobinkami, powiększający optycznie usta. Dla mnie bomba.
I to tyle. Pozdrawiam Wszystkich bardzo serdecznie i dziękuje za komentarze.
38 komentarze
Świetne czapki, aż nie chce mi się wierzyć, że to resztkowe, wyglądają na zaplanowane:)
OdpowiedzUsuńResztkowe, a z reszty, resztek mam zamiar jeszcze coś wydziergać. Pozdrawiam
UsuńDoskonały pomysł na wyrobienie resztek włóczek. Czapki są świetne. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, pozdrawiam.
UsuńAle fajne czapy!!! Kawusię spróbuję zrobić...uwielbiam kawę!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, spokojnej nocy Ci życzę:)
Ta kawa jest pyszna. Pozdrawiam
UsuńA ja nigdy nie noszę czapek - nawet w zimie :) Jeszcze nie wymyślono takiej, która nie przyklepuje grzywki :P
OdpowiedzUsuńja wyglądam w czapkach beznadziejnie, ale nosze, gdy mi jest zimno. A do grzywki pasuje kapelutek, albo beret.
UsuńSuper czapki i chyba nie są zbyt trudne do wykonania, ale przecież najważniejszy jest pomysł. Pozdrawiam serdecznie i życzę udanych spacerów
OdpowiedzUsuńSą bardzo proste. Ale widuje szydełkowe, które chyba są modne. Pozdrawiam
UsuńKiedyś w czasach młodości :-) nie znosiłam czapek : dzisiaj nie ma takiej opcji - nie znoszę marznąć. Czapusie fajne bardzo.
OdpowiedzUsuńWielu owocnych spacerów życzę !
Dziękuję, tez nosze czapki, kiedy muszę.
UsuńPopielata czapa!!! Cudo!!!
OdpowiedzUsuńDzięki, pozdrawiam.
UsuńŚwietne czapeczki, zadowolą nawet największych modnisiów ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe?!
UsuńTe błyszczyki uwielbiam, mój favoryt to eveline, też niedrogi :) Czapki na jesień niezbędne ! Granatowo-szara <3
OdpowiedzUsuńNie znam eveline, ale nawet droższe często mnie nie zadowalały swoją jakością i trwałością.
UsuńFajne czapy, szczególnie ta w popielowatościach. Rano bywa już chłodno więc takie lekkie czapki są jak znalazł, szczegónie na rower:)
OdpowiedzUsuńTu na razie jest ciepło, ale za miesiąc, może...., Pozdrawiam
UsuńŚwietne czapki :-) Rewelacyjny pomysł na wykorzystanie resztek włóczek :-)
OdpowiedzUsuńNigdy nie piłam miłorzębu... za to codziennie pijam zieloną herbatę. Ale efektów korzystnych dla mnie jakoś nie zauważam ;-)
Pozdrawiam serdecznie.
Miłorząb jest bez smaku, ale ja wszystkie herbatki lubię, więc, czemu nie.
Usuńfajne i wesołe czapki ;) Takie przejściówki niedługo pójdą w ruch
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
www.wloczkiwarmii.pl
Dokładnie, pozdrawiam.
UsuńŁadnie łączysz kolory i czapeczki są urocze. Ja też ostatnio mam zajawkę na szydełkowanie i powstaje u mnie szydełkowa chusta, dywanik do przedpokoju i czapka. Wszystko z resztek włóczek, albo zalegających akryli. Dobry pomysł na miłorząb. Muszę spróbować. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo właśnie tez mam fazę na resztki włóczek. Pozdrawiam
Usuńsliczne czapuulinki ,a herbatki uwielbiam
OdpowiedzUsuńSuper, pozdrawiam
UsuńKolory pierwszej czapki są rewelacyjne.
OdpowiedzUsuńTakie uwielbiam. Ziółka uwielbiam. Kawę pije tylko czarną i najczęściej espresso.
Pozdrawiam serdecznie:)
Jesteś odosobniona, jeśli chodzi o gust kolorystyczny. Ale to dobrze, pozdrawiam.
UsuńŚwietne czapuchy, podziwiam i konstrukcję, i kolorystykę. Lubię kupować herbatki, ale z ich popijaniem gorzej. Miłorząbu nie piłam.
OdpowiedzUsuńFajne te czapeczki. Pomysłowo wykorzystujesz resztki. Late też sobie czasem robię od czasu kiedy mnie szwagierka nią poczęstowała. Robię inaczej nie podgrzewam mleka tylko daje z lodówki, kawa oczywiście też musi być przestudzona. Wlewam potem to ubite mleko do kawy i tak niedużą ilość...Ten sposób muszę spróbować, bo wygląda ciekawy.
OdpowiedzUsuńFajne czapy,zwłaszcza szara do mnie przemawia :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładne czapeczki ;)
OdpowiedzUsuńNo rewelacja, na jesień taka czapeczka jak znalazł. Że też mnie nie przychodzą do głowy takie fajne pomysł na spacerach z psem ;-) Pozdrowienia od mnie i psa Rysia!
OdpowiedzUsuńŚliczne czapeczki !!! Kupiłam też włóczkę ale jakoś nie ciągnie mnie do dziergania:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWitaj Aniu.
OdpowiedzUsuńCzapeczki bardzo ładne, ale przypominają mi ,że już niedłudo jesień, a szkoda:))
Pozdrawiam serdecznie:))
No i właśnie do takich czapek można spokojnie dorobić z resztek komin. Na ten prezentowany u mnie na blogu poszło 117 g. Jeśli zabraknie włóczki zawsze można dorobić inną, w stylu Twoich czapek
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz. Było mi niezmiernie miło Cię gościć.