Wspólne dzierganie i czytanie i winne aromaty.
Nastał dzień spowiedzi o tym, co czytam i dziergam. W dzierganiu postawiłam na kolor, ale czas prezentacji nastanie niebawem.
A czytam felietony Pilcha.
Romansidło o którym wspomniałam w zeszłym tygodniu, znudziło mnie. I styl nie ten i akcja się nie rozgrywała, jakoś nie mogłam....
Tymczasem nastała jesień, moja ulubiona pora roku, ale jeszcze przez trochę, do szarugi. Potem będę tęskniła choćby za zielonym, letnim listkiem na drzewie. Właśnie, w lecie lubię przyrodę.
Tymczasem nie przeszkadzają mi cieplejsze ubrania i zmarznięte rankiem dłonie ( tak jak dziś). Lubie takie rześkie powietrze.
Na działce u babci niedawno zrywałam winogrona i z tym się wiąże śmieszna historia. Postanowiliśmy owoce przeznaczyć na wino i mąż za bardzo napełnił butlę. Rano przeżyliśmy mały potop. Wszystko się na podłodze kleiło, bo wino się wylało ( nie cierpię klejącej się podłogi). I zapach, jaki się unosił w pokoju mógł wskazywać na niezłą popijawę. Nocne odgłosy odchodzące z butli zaś były podobne do mlaskania suki. Pomyślałam sobie, że kiedy wstanę, to delikatnie mówiąc, opierniczę ją za budzenie. Zaskoczyło mnie to, ze psa nie było w pokoju. Posprzątaliśmy wszystko i sytuacja jest jako tako ogarnięta, ale nadal czuwamy nad butlą, memlając łychą w gnijących owocach ( by osiadły).
I to już koniec tej dramatycznej historii.
Pozdrawiam serdecznie. Pa
A czytam felietony Pilcha.
Romansidło o którym wspomniałam w zeszłym tygodniu, znudziło mnie. I styl nie ten i akcja się nie rozgrywała, jakoś nie mogłam....
Tymczasem nastała jesień, moja ulubiona pora roku, ale jeszcze przez trochę, do szarugi. Potem będę tęskniła choćby za zielonym, letnim listkiem na drzewie. Właśnie, w lecie lubię przyrodę.
Tymczasem nie przeszkadzają mi cieplejsze ubrania i zmarznięte rankiem dłonie ( tak jak dziś). Lubie takie rześkie powietrze.
Na działce u babci niedawno zrywałam winogrona i z tym się wiąże śmieszna historia. Postanowiliśmy owoce przeznaczyć na wino i mąż za bardzo napełnił butlę. Rano przeżyliśmy mały potop. Wszystko się na podłodze kleiło, bo wino się wylało ( nie cierpię klejącej się podłogi). I zapach, jaki się unosił w pokoju mógł wskazywać na niezłą popijawę. Nocne odgłosy odchodzące z butli zaś były podobne do mlaskania suki. Pomyślałam sobie, że kiedy wstanę, to delikatnie mówiąc, opierniczę ją za budzenie. Zaskoczyło mnie to, ze psa nie było w pokoju. Posprzątaliśmy wszystko i sytuacja jest jako tako ogarnięta, ale nadal czuwamy nad butlą, memlając łychą w gnijących owocach ( by osiadły).
I to już koniec tej dramatycznej historii.
Pozdrawiam serdecznie. Pa
43 komentarze
Uwielbiam winogrona takie kiedyś jadłam takie.Pięknie wychodzi takie dzierganie i fajny kolor.Miłego wieczorku.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńAgato, te na zdjęciu były pyszne. Pozdrawiam
UsuńNie lubię ciemnych winogron, wolę białe :) Miłe środy :)
OdpowiedzUsuńJa odwrotnie. Pozdrawiam
UsuńAż mnie ślina zalała ;) takie wingrnka..
OdpowiedzUsuńRobi się, a jak się nie zrobi, to zmienię tak, jak było.
UsuńFajne zdjęcia!!! Piękne są kolorki Twojej robótki!!! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję. Dzieło dokończone. Akurat zachciało mi się kolorowych skarpet.
UsuńI to, co uwielbiam o tej porze roku. Pomidorki i winogrona. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDokładnie mam takie same skojarzenia z warzywami i owocami.Jeszcze do walorów jesieni dodałabym zbieranie grzybków.
UsuńPrawda, w tym roku jest ich sporo. Z ostatniego spaceru po lesie przyniosłem słoik kurek. Pozdrawiam :)
UsuńToż to horrory się u Ciebie działy. A na takiej ulanej podłodze łatwo można wywinąć orła. Widzę zmiany na blogu, tak jakoś z postępem. I co, to tam takie kolorowe dziergasz hmmm?
OdpowiedzUsuńOblepioną podłogę należało kilka razy umyć. Nie moja bajka.
UsuńMlaskanie mówisz:) Niezła historia, taka z dreszczykiem, ale humor mi poprawiła:))
OdpowiedzUsuńPies po przebudzeniu się czasami liże sobie łapy, dupkę i sama nie wiem co jeszcze, a ja potrafię się przez to"mlaskanie" przebudzić.
Usuńkolorowe skarpetki? ladne to to...i zdjecia jesieni tez ladne. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńKolorowe, raczej nie wizytowe.
UsuńKolory królują jesienią:) Codziennie chodzę piechotą do pracy i przyznaję, że te rześkie poranki są bardzo przyjemne, ale w pogotowiu mam już czapkę i rękawiczki...
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za dobre winko!
Wypiję zimą lampkę zaTwoje zdrówko.
Usuńooo nowe oblicze skakanki, muszę się przyzwyczaić . Winogronko takie wiadomo ,że najlepsze , słodkie i te specyficzny cudowny smak . A te kolorowe jesli to skarpeta to oj chciałabym :D
OdpowiedzUsuńInformatyk ma popoprawiać błędy, które mnie rażą. Najlepiej by było gdybym sama to ogarnęła.
UsuńJeśli chodzi o nocne historie, to kilka nocy budziło mnie liczenie monet... nie powiem zastanawiałam się, czy to dzieci moje w nocy liczą swoje skarby w ciemności... czy to śmierć po mnie przychodzi... a okazało się, że tak bije nowy zegar mojego syna... ;-)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia :-)
Pozdrawiam serdecznie.
Wyobraźnia podsuwa nam niesamowite historie. W pierwszej chwili uwierzyłbym w duchy, słysząc brzęczenie monet. Ja zawsze moje niewyspanie zwalam na psa, który zasypia z kurami i z nimi się budzi.
UsuńŁadne jesienne zdjęcia.Pilch ciekawie pisze,polecam też jego dzienniki wydane niedawno.pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę przeczytać polecana przez ciebie książkę. Dziękuję, pozdrawiam.
UsuńWitaj Aniu.
OdpowiedzUsuńWygląda na to , że zrobisz kolorowe skarpetki.Będą ciepłe i wesołe.Fajnie:))
Pozdrawiam serdecznie:))
Rewelacyjne kolory :)
OdpowiedzUsuńUrzekły mnie te kolory; najbardziej lubię zwykłe, granatowe winogrona, są aromatyczne, słodkie, a wino z nich najlepsze; tak mi kiedyś wybuzowało, a właściwie wystrzeliło wino z rodzynek, z sufitu spiżarni zbierałam; pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńA ja Pilcha jakoś nie lubię.... Próbowałam nie raz, zawsze mi wódą jedzie jak go czytam :)))
OdpowiedzUsuńDramatyczna historia, no no :D
Odraza do osoby jest po słynnym filmie Smarzowskiego. Ale styl pisania mnie urzeka, ta lekkość słów, przemyśleń....Może wszystkiego nie czytałam, sama nie wiem, co o nim myslę. Pozdrawiam Cię i dzięki za odwiedziny.
UsuńPiękne ,kolorowe skarpety i piękne kolorowe zdjęcia,pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńDziękuję, pozdrawiam
UsuńO Mamo, ale przygoda...:):) Cudne jesienne zdjęcia! Pozdrowienia:)
OdpowiedzUsuńDziękuję, przygoda nie skończyła się tak źle. Pozdrawiam
UsuńCiekawie opisałaś a zdjęcia piękne !
OdpowiedzUsuńDziękuje, pozdrawiam.
UsuńNie zazdroszczę przygody z butlą :-) Natomiast pojadłabym takieggo winogrona !!!
OdpowiedzUsuńJak zawsze piękne fotografie.
Najadłam się do syta tych winogron. Pyszne były.
UsuńJa w tym roku zebrałam pierwszych 8 kiści moich winogronek:) Troszkę za mało na winko:( Ciekawa jestem co wydziergasz z tych cudnych kolorków. Pozdrawiam cieplutko. Ania
OdpowiedzUsuń8 kiści, ale z własnego winogrona, gratuluję. Pewnie za rok będzie więcej.
UsuńHihihi.... Skąd ja to znam. Już dwa razy przeżyliśmy podobną sytuację.
OdpowiedzUsuńAniu, masz wielkie szczęście, że z dymionka tylko wyciekł sok...
Raz dymonek stał w spiżarce, w nocy tak wypierniczyło korek z rurką, że owoce skrobaliśmy z sufitu.
Kolejnym razem na szczęście dymionek stał w piwnicy. Sufit się zmyło i zamalowało.
Mamy już porządną nauczkę i cały czas obserwujemy. Oczywiście owoce wkładamy do większego dymiona.
Pozdrawiam serdecznie:)
Oj skleroza.
OdpowiedzUsuńCudne są Twoje zdjęcia.
Pozdrawiam:)
Człowiek sie uczy na błędach. Dobrze, że nam tak nie wybuchło, butla stoi w kącie pokoju. Pozdrawiam
UsuńDziękuję za komentarz. Było mi niezmiernie miło Cię gościć.