Wspólne dzierganie i czytanie, pseudotkactwo i ornitologiczna zajawka.
Witajcie.
Środowe co czytam, co dziergam.
Dziergać zamierzam a czytam o wiele za wolno za to dwie książki na raz.
W temacie prac ręcznych na ramę założyłam osnowę, a wątek powoli przeplatam.
Ramę wypatrzyłam na OLX ale nie zapytałam sprzedającego o wymiary, bo jest trochę duża. Po wielu perypetiach ( ze względu na gabaryty) dotarła do mnie i postanowiłam spróbować coś na niej zrobić.
Na prezentację pracy jest jeszcze za wcześnie.
Za to frajdę sprawia mi obserwacja wróbli w karmniku.
Przepraszam nie jestem estetką. Ta zielona poświata, to wystawkowe, stare, ale solidne foteliki czekające na odnowienie, a które w tym czasie stały na balkonie. Kupiliśmy je, bo nie wyglądają sztampowo. A my chyba hipsterzy trochę jesteśmy.
Wracając do tematu, przeszkadzały mi w trakcie robienia zdjęć, ale ich nie odsunęłam. Taka jestem leniwa. Ponadto zdjęcia robiłam przez szybę.
Foteliki są bardzo wygodne i jeśli zostaną w mieszkaniu, czeka nas kolejna organizacja wyposażenia.
A skoro jest deszczowo, mokro i zimno, nastawiłam placek, co mi się nieczęsto zdarza.
I nawet zdążyłam go spróbować. Przepis u Avy Valk
Pozdrawiam Was cieplutko i serdecznie, pomimo złej pogody.
Środowe co czytam, co dziergam.
Dziergać zamierzam a czytam o wiele za wolno za to dwie książki na raz.
W temacie prac ręcznych na ramę założyłam osnowę, a wątek powoli przeplatam.
Na prezentację pracy jest jeszcze za wcześnie.
Za to frajdę sprawia mi obserwacja wróbli w karmniku.
Przepraszam nie jestem estetką. Ta zielona poświata, to wystawkowe, stare, ale solidne foteliki czekające na odnowienie, a które w tym czasie stały na balkonie. Kupiliśmy je, bo nie wyglądają sztampowo. A my chyba hipsterzy trochę jesteśmy.
Wracając do tematu, przeszkadzały mi w trakcie robienia zdjęć, ale ich nie odsunęłam. Taka jestem leniwa. Ponadto zdjęcia robiłam przez szybę.
Foteliki są bardzo wygodne i jeśli zostaną w mieszkaniu, czeka nas kolejna organizacja wyposażenia.
A skoro jest deszczowo, mokro i zimno, nastawiłam placek, co mi się nieczęsto zdarza.
I nawet zdążyłam go spróbować. Przepis u Avy Valk
Pozdrawiam Was cieplutko i serdecznie, pomimo złej pogody.
49 komentarze
Kochane są te ptaki zawsze są z nami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło i serdecznie:)
Dają nam wiele radości.
UsuńWrobelek skradl moje serce, a zdjecia zrobilas po mistrzowsku, nie szkodzi ze cos tam stoi na przeszkodzie, zdjecia wyszly bardzo ciekawie. Ja tez zrobilam ciasto, z tych samych powodow co Ty, taki przepis absolutnie beztluszczowy wiec ludze sie ze mniej kaloryczny. Pozdrawiam cieplo.
OdpowiedzUsuńMoje ciasto miło masło, ale co tam, trochę osłodzi czas podczas złej aury. Pozdrawiam
UsuńPięknie Ci wróbelki pozowały :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie nie pozowały. Kręciły się. Musiałam uchwycić moment na zdjęcia.
UsuńAleż piękne zdjęcia zrobiłaś ptaszorkom:) Ciekawa jestem Twojego tkackiego dzieła:) Dobra książka i kawałek pysznego ciasta to coś najlepszego na długie jesienne wieczory:)) Pozdrawiam cieplutko. Ania
OdpowiedzUsuńTkackie dzieło może się nie podobać, zobaczymy. Pozdrawiam
UsuńTym razem najbardziej zauroczyły mnie wróble :)
OdpowiedzUsuń.... i foteliki :)
Zastanawiamy sie nad fotelikami. Przy stole nikt nie chce siedzieć, ale pokój jest za mały i na to i na to.
UsuńCieszę się, że nie jesteś estetką/ jesteś, ale na szczęście nie na 'całko'/, bo ja też nie.
OdpowiedzUsuńA wróble ? Piękne po prostu :-)
Jestem nieperfekcyjna, cóż zrobić. mam swoje słabości. Pozdrawiam
UsuńO rany jaka Ty jesteś wszechstronna ! ;)Do rozlicznych umiejętności dokładasz jeszcze tkactwo. Podziwiam...
OdpowiedzUsuńInteresuję się rękodziełem, dlatego krosno musiałam wypróbować. Tylko ono jest prymitywne, ale za to oryginalne i stare.
Usuńzdjęcia wróbli fantastyczne, moja córka byłaby zachwycona...pisze pracę na temay ptaków co prawda nie wróbli a kosa ale zdjęcia są piękne!
OdpowiedzUsuńKosy do mnie nie przylatują. A one chyba odlatują na zimę. Sprawdzę w necie. Pozdrawiam
UsuńDomowy placek w taką pogodę genialnie poprawia atmosferę i super smakuje smakuje, i to ja jestem leń, bo zamiast piec to zakrapiam kominek aromatem cynamonowym, albi imbirowym i zapalam podgrzewacz. Twoje zaś lenistwo dało bardzo estetyczny efekt - ta zielona poświata na zdjęciach bardzo mi się podoba:)
OdpowiedzUsuńAromatoterapia ma również znaczenie w poprawie nastroju.
Usuńooo kominek i olejki, zapomniałam o tym, faktycznie idealny na jesień. Aniu te fotele są świetne i ta zieleń taka energetyczna. My myślimy o zmianie aranżacji, ale to jeszcze musi poczekać. A placek...aż mi zapachniało :)
UsuńNie, fotele nie będą zielone. Stół już jest wystawiony na aukcji, szukamy ławy. Romek ma zapędy na zrobienie ławy z palet. I znów mam syf w chacie.
UsuńCudne zdjęcia :-) Koniecznie i ja muszę wyciągnąć mój karmnik...
OdpowiedzUsuńCiasto wygląda bardzo smakowicie.
Pozdrawiam serdecznie.
Ciasto, to wspomnienie, znikło tak szybko, jak podjęłam decyzje o jego upieczeniu.
UsuńA ja skupię się na książkach, bo sam polecałem je ostatnio. Warto wracać do starych, bibliotecznych pozycji. Lubię to bardzo. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDokładnie Zbyszku. Polecałeś "Traktat...." dlatego sięgnęłam z ciekawości. Pilcha uwielbiam za styl.
UsuńStale coś wypożyczam z biblioteki, choć mam półki pełne książek w domu. I martwię się, ze do końca życia nie zdołam przeczytać wszystkiego. Pozdrawiam
Karmniki muszę mieć tej zimy na balkonie, będę musiała postarać się gdzieś o dobry pokarm, akurat dzisiaj w Lidlu widziałam takie zestawy do karmienia ptaków :-)
OdpowiedzUsuńW Lidlu jest dużo takich pokarmów. Jedyny mankament, to bałagan pod karmnikiem.
Usuń"Traktat o łuskaniu fasoli" właśnie oddałam do biblioteki ubolewając, że nie zdążyłam doczytać do końca. Termin mnie dogonił bezlitośnie. Gdy zorientowałam, się, że czas nagli, chciałam przedłużyć, ale już ktoś ją po mnie zarezerwował! No to oddałam. I zarezerwowałam po tej osobie. ;) Czyta się... jakoś tak inaczej... fantastycznie! A Pilch... to już zupełnie inny kaliber. Nie mówię, który większy. Mówię: inny. Ale o życiu jest w każdej z tych książek.
OdpowiedzUsuńNa efekty tkania czekam z niecierpliwością i wróble też już karmię, a mój pies już rozpoczął wędrówki pod karmnik. Wszak zawsze coś wypaść z niego może. ;D
pozdrowieńce ślę
dominika
Oj, kiedy wieszam słoninkę, moja suczka też się ślini pod karmnikiem.
UsuńPtaszyny urocze,wróble to już teraz rzadkość.Pilcha jak zwykle polecam ;) a co do robótek ręcznych,podziwiam i chętnie zobaczę efekty tkania :) pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa również jestem ciekawa efektu finalnego. Pozdrawiam
UsuńRaz w życiu tkałam, ze 30 lat temu, w podstawówce. A tamten wytwór tkacki mam do dziś! :D Świetna sprawa. O ptakach nie będę pisała, bo mam fobię ptasią, zwłaszcza wróblową....
OdpowiedzUsuńMoje tkanie nie jest takie tradycyjne. Moja rama okazała się być gobelinową.
UsuńWróbel pieknie pozuje.
OdpowiedzUsuńWróbel wcale nie pozował, kręciły się niesamowicie.
UsuńWitaj Aniu,
OdpowiedzUsuńOj zimno.
Rano tak zmarzłam na spacerze z Kają, że wyciągnęłam zimową kurtkę.Mam nadzieję jednak ,że będzie jeszcze trochę naszej złotej jesieni.
Zdjęcia wróbli świetne.
Pozdrawiam serdecznie:))
Ja też rano zakładam kurtkę zimową. Szkoda zdrowia. Pozdrawiam
Usuńeee... zniknął mi Twój blog z blogrolla :-( zatem przepraszam za nieobecność, coś się spsuło, ale już naprawiłam :-)
OdpowiedzUsuńboskie foty! :-)
uściski!!!
Lena, ja też tak miałam z niektórymi blogami. Nie przejmuj się. Pozdrawiam
UsuńMerkury się cofał był, to wszystko tłumaczy ;-)
Usuńkocham wróbelki! a Twoje są takie cudne :-)
Tkasz? To chyba strasznie skomplikowane? Zdjecia przez szybe super - maja takie fajne odblaski, ktore dodaja klimatu. Pozdrawiam serdecznie Beata
OdpowiedzUsuńTkanie wychodzi trochę nierówno, ale spoko, to co zaczęłam, to skończę.
UsuńEfektów tkackich jestem niezmiernie ciekawa :)
OdpowiedzUsuńPtaszęta urocze :)
Głupio tak pisać, le ja tez jestem ciekawa końcowego efektu.
UsuńJa tkalam troszkę w szkole podstawowej i pamiętam, że to było świetne! Chętnie bym do tego powróciła :-)
OdpowiedzUsuńOglądałam film pod mocnym aniołem i bardzo mnie to zachęciło do przeczytania książki :-)
pozdrawiam -
- Ola
Wcale to nie jest takie proste. Książka "Pod mocnym aniołem" jest, w moim mniemaniu delikatniejsza niż film.
Usuńhmmm no wlasnie! ...podobno zawsze lepiej zaczynac od przeczytania ksiazki, a na pozniej zostawic sobie film
UsuńDobrze ptaszka uchwyciłaś. Powodzenia w tkactwie
OdpowiedzUsuńDzieje się u Ciebie sporo. Fotki wróbli super. Fajna ta rama. Będziesz tkała no super. Nie mogę się doczekać efektów. Kiedyś tkała coś tam, ale na takim bardzo malutkim krośnie które sobie zrobiłam..Ciastem, aż u mnie pachnie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńfoteliki wyglądają obiecująco- czekam na metamorfozę ;-)
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz. Było mi niezmiernie miło Cię gościć.