Smażone mleko.
Wczoraj, po raz pierwszy moja szóstoklasistka pomalowała górne rzęsy na zabawę w szkole. Zrobiła to dyskretnie i prawidłowo. Wyglądała świetnie. Uzmysłowiło mi to, że mam w domu dorastającą panienkę. Zapowiedziała, że może w gimnazjum będzie malować je częściej. Szok. Po raz pierwszy przygotowałam jej wacik z płynem micelarnym do demakijażu.
Moje liceum zabraniało makijażu i długich kolczyków, więc regularne kreski na oczach pojawiły się u mnie dopiero w szkole policealnej. Teraz świat się zmienił. Dziewczyny w gimnazjum wyglądają bardzo poważnie. Moim zdaniem za poważnie, żeby nie powiedzieć wulgarnie. Bo tak już jest, że najpierw chcemy być szybko dorośli, a potem robimy wszystko, żeby się odmłodzić. Przed taką za szybką dorosłością chciałbym jeszcze trochę uchronić moje dziecko. Ale córki obserwują swoje matki. Moja mama też się malowała, trzymała kosmetyki w szufladzie stołu. Często je wyciągałam, oglądałam i marzyłam o makijażu. Teraz już muszę mieć podstawowy, aczkolwiek dyskretny make up. Inaczej nie umiem nawet posprzątać w domu.
Jaki zestaw kosmetyków powinna mieć Waszym zdaniem nastolatka?
Wydaje mi się, ze oprócz podstawowych kosmetyków do pielęgnacji skóry, bezbarwny błyszczyk do ust powinien wystarczyć. A rzęsy pozwolę jej okazjonalnie pomalować. Szkoda niszczyć naturalny kolor oprawy oczu. Sama staram się wybierać ziołowe szampony i pasty. Odchodzę od tych głośno reklamowanych w telewizji, od których swędzi mnie skóra.
Poza tym postanowiłam zdrowiej się odżywiać ( jak zwykle), ale póki co zrobiłam dość kaloryczny deser, a mianowicie usmażyłam mleko.
Znacie ten przepis?
Nie będę go powielać. Proszę wyguglajcie sobie hasło "smażone mleko" albo " Leche Frita" i na wielu kulinarnych blogach pojawi się ten łatwy przepis.
Śmieszne, bo córka myślała, że to jest ryba, której nie lubi i za nic nie chciała spróbować. A deser w smaku jest bardzo przyjemny. Polecam na karnawał. Poza tym regularnie "karmię" deserami i ciastami kolegów z męża pracy. Wiecie, jak to jest, w pracy najgorsza sałatka, przy suchych kanapkach, wydaje się być rarytasem. Ciekawe, czy im smakowało.
Pozdrawiam piątkowo.
Moje liceum zabraniało makijażu i długich kolczyków, więc regularne kreski na oczach pojawiły się u mnie dopiero w szkole policealnej. Teraz świat się zmienił. Dziewczyny w gimnazjum wyglądają bardzo poważnie. Moim zdaniem za poważnie, żeby nie powiedzieć wulgarnie. Bo tak już jest, że najpierw chcemy być szybko dorośli, a potem robimy wszystko, żeby się odmłodzić. Przed taką za szybką dorosłością chciałbym jeszcze trochę uchronić moje dziecko. Ale córki obserwują swoje matki. Moja mama też się malowała, trzymała kosmetyki w szufladzie stołu. Często je wyciągałam, oglądałam i marzyłam o makijażu. Teraz już muszę mieć podstawowy, aczkolwiek dyskretny make up. Inaczej nie umiem nawet posprzątać w domu.
Jaki zestaw kosmetyków powinna mieć Waszym zdaniem nastolatka?
Wydaje mi się, ze oprócz podstawowych kosmetyków do pielęgnacji skóry, bezbarwny błyszczyk do ust powinien wystarczyć. A rzęsy pozwolę jej okazjonalnie pomalować. Szkoda niszczyć naturalny kolor oprawy oczu. Sama staram się wybierać ziołowe szampony i pasty. Odchodzę od tych głośno reklamowanych w telewizji, od których swędzi mnie skóra.
Poza tym postanowiłam zdrowiej się odżywiać ( jak zwykle), ale póki co zrobiłam dość kaloryczny deser, a mianowicie usmażyłam mleko.
Znacie ten przepis?
Nie będę go powielać. Proszę wyguglajcie sobie hasło "smażone mleko" albo " Leche Frita" i na wielu kulinarnych blogach pojawi się ten łatwy przepis.
Śmieszne, bo córka myślała, że to jest ryba, której nie lubi i za nic nie chciała spróbować. A deser w smaku jest bardzo przyjemny. Polecam na karnawał. Poza tym regularnie "karmię" deserami i ciastami kolegów z męża pracy. Wiecie, jak to jest, w pracy najgorsza sałatka, przy suchych kanapkach, wydaje się być rarytasem. Ciekawe, czy im smakowało.
Pozdrawiam piątkowo.
51 komentarze
Jestem mamą chłopaka więc w tym temacie, to tylko z autopsji. Zaczęłam malować rzęsy na starcie szkoły średniej. Nowa szkoła, bardzo dorosła się czułam i oko malowałam. Tak mi zostało do dziś, że muszę mieć chociaż rzęsy pomalowane. Jednak z chłopakami również są pomysły twórcze. Mój syn sprawdza na sobie różne trendy i przeżyłam już łysą głowę, irokeza, obecnie długie włosy i glany. Był okres bogato kolorowego ubioru, a obecnie jest czerń i moro. Oraz często stosuje wykład z filozofii gdy zabronię mu czegoś. Co dalej... zobaczymy
OdpowiedzUsuńja do dzis miewam głupie pomysły z włosami, więc nie dziwię sie, że syn szuka pomysłu na siebie. Rzęsy musze miec pomalowane i kreska na górze, reszta jest nieistotna. Pozdrawiam
UsuńJa swój pierwszy makijaż zrobiłam w wieku 18 lat, pomalowałam rzęsy, cień delikatny beżowy a i tak miałam wrażenie że wszyscy mi się przyglądają. Uważam że twój wybór kosmetyków dla córki jest wystarczający, ja mam syna i mam raczej problem z zagonieniem trola do łazienki lub fryzjera. Ale z tym smażonymi mlekiem to mńie zaintrygowałaś. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńWiesz, co? Ja w zasadzie też mam problem, żeby córka porządnie rozczesała włosy, czy nakremowała buzię. To jednak trochę chłopczyca jest.
UsuńMoja córka w gimnazjum zaczeła się już regularnie malować, najpierw z tym walczyłam (zwłaszcza, że miała przez to kłopoty z nauczycielami), potem machnęłam ręką. Prawdę mówiąc, to nie znalazłam żadnych racjonalnych argumentów przeciw. Bo ten, że na malowanie ma jeszcze czas, nawet mnie samej nie przekonywał... Nawet szkolny regulamin nie mówił bezpośrednio o makijażu tylko o odpowiednim wyglądzie ucznia. Takie niejednoznaczne zapisy zawsze są potem przyczyną do różnych nauczycielskich interpretacji, niekoniecznie zasadnych. Osobiście uważam, że jeśli makijaż jest delikatny i dyskretny, to nikomu nie powinien przeszkadzać:)
OdpowiedzUsuńTemat smażonego mleka koniecznie muszę zbadać, bardzo mnie ten deser zaintrygował:)
Jak pisałam, na razie błyszczyk jej wystarczy, niech jeszcze poędzie dziewczynką, ale masz rację, nie ma co walczyć z dziećmi. Pozdrawiam
UsuńMądra z Ciebie mama :)
OdpowiedzUsuńDlatego pytam się mądrzejszych mam. Pozdrawiam
UsuńMam dwie córki jedna w technikum druga na studiach i żadna z nich się nie maluje. Ta starsza to czasem od wielkiego święta poprawi oczy kredą. Ogólnie robi różne maseczki z naturalnych składników, płukanki na włosy itp. Młodsza córka wcale się nie interesuje kosmetykami żadnymi. Czasem ją namówimy żeby krem jakiś czy maseczkę. Jeżeli Twoja córka tego potrzebuje i jest to dla niej ważne to pozwól jej zrobić makijaż, ale od czasu do czasu na jakąś okazję. Szkoda młodości ... Zaciekawiłaś mnie tym przepisem. Muszę kiedyś spróbować.
OdpowiedzUsuńNie, Martyna się jeszcze nie maluje, ot napisałm bo po raz pierwszy pomalowała się an zabawę.Zobaczymy, jaki kierunek wybierze. To sportsmenka i jak pisałam wcześniej chłopczyca.
UsuńDobrze, że się nie maluje, bo i po co w tym wieku. Zaczęła się troche interesować dbaniem o siebie to nic złego. Tak jak piszesz dorośleje. :)
UsuńJa pamiętam post o pierwszym (lot próbny z gniazdka) wyjeździe Twojej córci na kolonie...a tu proszę, pierwsze malowanie:) Twój pogląd na malowanie i kosmetyki bardzo mi się podoba, mądrze postępujesz!
OdpowiedzUsuńPrzepis na smażone mleko bardzo mnie zaintrygował i w najbliższym czasie postaram sie go rozgryźć.
Pozdrawiam:)
Mleko nie każdemu przypasowałao, ale ja bym sie udusiła, gdybym nie spróbowała. Tak, dzieci rosną, dojrzewają. Teraz regularnie puszczam córke na wyjazdy zorganizowane i wtedy odpoczywam od mamusiowania.
UsuńNie maluję się w ogóle,nigdy. I dzięki temu kompletnie nie mam żadnych problemów z cerą, nie muszę stosować żadnych maseczek, kremów i innych "polepszaczy" :) I bardzo mnie to cieszy, bo oszczędzam dzięki temu ogromnie dużo czasu i pieniędzy :)
OdpowiedzUsuńSuper, chciałabym miec taka urodę, zebym nie musiała malować rzęs. Tez nie przesadzam z kosmetykami, to pr\ecież chemia. Pozdarwiam
Usuńsmażone mleko??? zaraz lecę sprawdzić ;-))
OdpowiedzUsuńja nie pamiętam, kiedy zaczęłam się malować, ale na pewno było to w podstawówce ( na imprezy oczywiście, okolice 7-8 klasy, czyli dzisiejsze gimnazjum! ) pamiętam za to, jakim odkryciem był dla mnie puder prasowany i cuda jakie potrafił zrobić z błyszczącą się cerą i niedoskonałościami okresu dorastania....
Puder też stosuję, a malowałam sie poźniej od Ciebie. I jak mleko?
UsuńAch, moja Córcia zaczęła się malować jak poszła do gimnazjum. Bardzo się to nie podobało mojemu M. Sądzę, że zabraniać nie ma co - przecież umalować można się w szkole, a po makijaż zmyć:-( Nigdy nie byłam zwolenniczką zakazów, tylko rozmów. Mądra mama z Ciebie.
OdpowiedzUsuńA smażone mleko? Fajowy pomysł na deser.
Ty jesteś mądra i fajna mama. Podziwiam Twój optymizm i radosne podejście do życia. Pozdrawiam
UsuńSmakowite to smażone mleko:)) Też się lubię malować, ale bez pudrowania całej buzi. Myślę, że nastolatka może z mamą udać się do sklepu i skompletować wymarzony zestaw:)
OdpowiedzUsuńDziewczynki rzeczywiście wcześnie zaczynają, ale w sumie to nic strasznego i nie zgłaszam sprzeciwu, tylko warto zwrócić właśnie uwagę na usuwanie makijażu, że to też jest ważne. Twoje podejście jest bardzo wyważone i tak trzymaj.
Uściski!
Tak usuwanie jest ważne. Buzia musi oddychać. Pozdrawiam.
UsuńBardzo smakowicie wygląda Twoje smażone mleko :)
OdpowiedzUsuńMnie smakowało, rodzinie mniej.
UsuńAniu, bardzo mądra z Ciebie mama. Wiesz do czego mogą doprowadzić zakazy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Zakazy rozsądne muszą być, bo mała pieknie wykorzystuje nasze słabości. Ale rozmawiamy dużo. Pozdrawiam
UsuńTak, rozmowa jest bardzo, bardzo ważna.
UsuńCórusia jest bardziej dowartościowana i dumna, że rozmawia z nią mamusia.
Pozdrawiam:)
To prawda ,dziś młodzieży trudno przetłumaczyć, że makijaż, to nic zdrowego, ale widzę ,że rozsądnie wprowadzasz córce temat. Ja zaczęłam naukę makijażu ok 18 roku życia, wcześniej się nie malowała i nie umiałam . Dziś nie umiem się bez niego obyć, zresztą jak się nie pomaluję, to jestem "przeźroczysta" więc oczy obowiązkowo, kreska, tusz i delikatny cień. Usta maluję z troski, bo wiadomo wysychają, czyli w każdej torebce, kieszeni kurtki mam błyszczyki, lub pomadki.
OdpowiedzUsuńTwój deserek- nie znam ,zaraz sobie znajdę przepis, bo wygląda to smakowicie:-)
To prawda, jakoś musimy wyglądać. Mała ma jeszcze na to czas. Pozdrawiam
UsuńNo cóż "takie czasy" , moje są jeszcze malutkie, ale ta dwuletnia już udaje, że sie maluje:))) Deserku poszukam, sama kiedyś robiłam ciasto o nazwie tres leches, też pychotka:)
OdpowiedzUsuńMój brat też tak robił....
UsuńHa! U mojego syna w klasie(V klasa) panny (nieliczne, ale jednak) malują się już któryś rok. Lakier do paznokci, ponoć kolor na powiekach(na imprezach szkolnych). A nawet jednej rodzice zafundowlali sesję zdjęciową w szpilkach. To już przesada, zwłaszcza kiedy panna pusta i innych wrtościuje pod względem wyglądu i urody. Nie wiem, nie mam córki...sama nie jestem maniaczką makijażową(ale w tym wieku też zaczynałam się interesować "upiększaniem"). Chyba jednak trzeba troszkę pogodzić się z "innymi czasami" i dyskretnie podsuwać kosmetyki do pielęgnacji, nie tylko kolorówkę. I dbać o szerszoki rozwój młodzieży :D
OdpowiedzUsuńTo przesada. Szpilki i lakier, po co? Uważam, ze rozwój osobisty jest najważniejszy, a na wszystko inne przyjdzie czas.
UsuńPierwsze objawy dorastania latorośli, każda mama musi przez to przejść. Dzisiaj dziewczęta wcześniej rozpoczynają malowanie. Dobre kosmetyki w małych ilosciach pod okiem mądrej mamy nie szkodzą a nawet pomagają w nawyku dbania o cerę. Bardzo mi się podoba Twoje postępowanie z córcią. Smażone mleko hm trzeba wypróbować. Serdecznie pozdrawiam :).
OdpowiedzUsuńNic na siłę, ale rozmawiamy, nie mamy tabu. Pozdrawiam
UsuńHa:) Moja po okresie fascynacji makijażem wróciła do naturalnych kolorów:)) A deser brzmi ciekawie:))) Pozdrowienia serdeczne!
OdpowiedzUsuńTeż bym chciał nie farbowac włosów, ale juz za późno...
UsuńJadłem, pyszności, szczególnie z żurawiną. Wspaniały deser. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZ żurawiną ten der]ser musi być jeszcze lepszy. Niektórym próbującym wydał sie nieco mdły.
UsuńBardzo ciekawe :), spróbuję :)
OdpowiedzUsuńPolecam. Pozdrawiam
UsuńSensowne zakazy i ramy są dzieciom bardzo potrzebne.Co do malowania to spokojnie do 18-nastki można poczekać,no ewentualnie na jakieś imprezy wcześniej ale nie codziennie.dobrze myślisz, z Córką rozmowy konieczne, pomijam że za wcześnie szkoda się chemią impregnować ale też szkoła bardziej piętnuje takie dziewczyny a poza tym umalowane i wystrojone mogą być narażone na awanse sporo starszych i nieodpowiednich panów, to warto mieć na uwadze.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWłasnie, pod względem nacisku, czy przymusu, tudzież " mody" obawiam się trochę gimnazjum, ale bez paniki. Wszystko się jeszcze okaże. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMoja chce malować paznokcie, bo koleżanki w przedszkolu mają pomalowane, a ja na to mojej 3-latce, że za 15 lat, a ona - "dobzie" ☺
OdpowiedzUsuńI prawidłowo. Dzieci chcą tego, co mają koleżanki.
UsuńWspaniale wygląda.Buziaki,pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję
UsuńNigdy bym na to nie wpadła! Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńNa mleko????
UsuńNasza Ola dorastała spokojnie, choć ten czas pamiętam wyraźniej, bo nie obyło się bez zaskakujących sytuacji.
OdpowiedzUsuńPrzepis na słodkości wyguglałam. Wypróbuję. Pozdrawiamy - Maria i dorosła Ola
Chciałabym aby dorastanie mojej córki przebiegło bez ekscesów.
UsuńCo do nastolatki to mam synów - już zaglądam na mleko !
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz. Było mi niezmiernie miło Cię gościć.