Jemy kiełki
Zainspirowana wpisem Kretowatej na temat, miedzy innymi uprawy, kiełków o tu, pragnę rozwinąć Waszą wiedzę na tych nasion.
Wg książki autorstwa Małgorzaty Kozłowskiej- Wojciechowskiej i Katarzyny Bosackiej, pt " Czy wiesz co jesz? Poradnik konsumenta czyli na co zwracać uwagę, robiąc codzienne zakupy" :
" Kiełki
Cytuję resztę
(...) "Kiełki można hodować w domu. Nadaje się do tego tylko ok. 20 roślin, bo nie wszystkie są jadalne ( np. kiełki pomidorów czy papryki zawierają trujące substancje). W sklepie ze zdrową żywnością trzeba kupić odpowiednie nasiona, garść wsypać do słoika, zalać letnią wodą i wierzch słoika obwiązać gazą. Po kilku godzinach wodę należy wylać, a słoik ustawić na talerzyku do góry dnem, nieco skośnie, tak by woda mogła wypływać. Kiełki potrzebują dużo światła i czystej wody- dwa razy dziennie trzeba je przepłukać. Nasiona powinny być wilgotne, ale niezamoczone-jeśli będą stały w wodzie, zgniją".
Ja nie stawiam słoiczka do góry dnem. Po prostu przepłukuję wodą i zostawiam tak na parę godzin. Kiełki wg mnie najlepsze są na drugi dzień.
Aha, i w życiu nie kupiłabym tych gotowych w workach.
A w ostatnim tygodniu robótkowo działo się niewiele.
Za to pomalowałam półeczki i drzwi w pokoju córki, a mąż odnowił ścianę.
Dziękuję za cudne komentarze i życzę wszystkim szczęśliwego weekendu. Pozdrawiam serdecznie.
38 komentarze
Też uwielbiam kiełki, ale wstyd się przyznać, kupuję gotowce, ale teraz spróbuję wychodować sama, skorzystam z twojej nauki :)
OdpowiedzUsuńPs. fajne woreczki wyszły Ci, te w poprzednich postach.
Tak jest chyba taniej. Spróbuj zrobić je sama.
UsuńNiech żyje "świadome jedzenie";)))))
OdpowiedzUsuńIm więcej czytam o jedzeniu, tym bardziej ograniczam listę spożywanych produktów.
UsuńNa przednówek idealne :)
OdpowiedzUsuńPrawda Maniu. Zamiast pomidora.
UsuńŚwietny pomysł, też uwielbiam.
OdpowiedzUsuńPolecam
UsuńPysznie i zdrowo :)
OdpowiedzUsuńDZiękuję
UsuńHmm aż kusi spróbować, niech odmłodzą ciało a zwłaszcza umysł :) Śliczny kolor ściany, półeczka wygląda przy niej wspaniale. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńDziękuję Wredulo.
UsuńSwojego czasu zachwyciłam się kiełkami,zakupiłam nawet specjalny słoik do kiełkowania ale mój zapał szybko wygasł,to ciągłe przepłukiwanie i pamiętanie o kiełkach mi sie znudziło:))Może do nich wrócę bo to wspaniała sprawa,szczególnie na przednówku:)))Pozdrawiam:))
OdpowiedzUsuńMnie też brakuję cierpliwości, tracę zapał, ale teraz zamist pomidora, to fajna sprawa. Pozdrawiam
UsuńZgadzam się, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMam zakupione trzy paczki i będę też kiełki robić:))) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSuper. Pozdrawiam
UsuńWitaj Aniu.
OdpowiedzUsuńJeszcze nigdy tego nie robiłam ale chyba powinnam spróbować.
Pozdrawiam serdecznie:))
Polecam, pozdrawiam
UsuńOj, zaniedbałam się w przygotowywaniu kiełków.
OdpowiedzUsuńNa bieżąco wysiewam rzeżuchę. To też skarbnica witamin.
Świetny kolor ścian i półeczka fajnie wygląda.
Pozdrawiam.
Rzeżuchę jem tylko ja. Rodzinka nie lubi. Pozdrawiam
UsuńZawsze chciałam spróbować, ale wydaje mi się to trudne. Może kiedyś spróbuję:)
OdpowiedzUsuńGosiu, hodowla kiełków nie jest trudna. Zrobisz pierwszy raz, a później już mechanicznie, bez wysiłku i z przyjemnością. Pozdrawiam
UsuńBardzo lubię kiełki. Muszę jednak spróbować wyhodować je samemu, bo najczęściej kupuję gotowe. Do wiosennych sałatek będą pasowały idealnie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPolecam te hodowane w domciu. Pozdrawiam serdecznie
UsuńMuszę kiedyś spróbować kiełki.Buziaczki.
OdpowiedzUsuńSpróbuj.
UsuńJa się do tych kiełków przymierzam od nie wiem kiedy i jakoś nie mogę się zmobilizować. Dzięki za ten post. Może w końcu spróbuje zrobić. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZrób, są pyszne. Pozdrawiam
UsuńJa kiełki hodowałam na talerzyku wyłożonym gazą - gaza dobrze wchłania wodę, więc zatrzymuje wilgoć, a nasiona nie leżą w wodzie. Parę razy kupiłam też gotowe kiełki w markecie, szczególnie smakowały mi te z rzodkiewki:)
OdpowiedzUsuńTylko, że ja nie trzymam kiełków w odzie a płuczę je, tak by miały stale wilgotno. Pozdrawiam
UsuńOj, muszę zacząć dbać o siebie... Może jednak sama wyhoduję swoje kiełki.Metamorfoza pokoiku bardzo ładna. Małe zmiany, a pokój wygląda piękniej...
OdpowiedzUsuńBardzo lubię zmieniać wystrój wnętrz. Przy okazji sie posprząta i człowiek dostaje nowej energii. Pozdrawiam
Usuńpozdrawiam serdecznie życząc miłego wieczoru i dobrego humoru.
OdpowiedzUsuńBuziaczki
UsuńZainspirowałaś mnie tymi kiełkami. Zrobiłam. Zjadłam. Robią się następne. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak się ciesze. U mnie tez trwa produkcja cały czas. Pozdrawiam
UsuńUlala...kiłki! Uwielbiam:-) Czasem mam takie fazy, że robię je na okrągło, a czasem się nimi "przejadam" i daję sobie spokój, by znów zatęsknić. I właśnie zatęskniłam, dzieki Tobie. Nasion u mnie dostatek, więc sobie jutro przygotuję któreś z nich. Mam kiełkownicę, ale tak naprawdę, najlepiej wychodzą najprostrzym sposobem czyli słoik i gaza. Aż mi się dusza cieszy, kiedy pomyślę, że sobie je zjem ze smakiem za 2-3 dni:-) Buziolki za ten post Ci się należą, więc całuję i ściskam:-)
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz. Było mi niezmiernie miło Cię gościć.