Dziurawe ściany, kradzione badyle

by - 4/13/2013

Witajcie.
Dlaczego nie piszę? Bo u mnie wieje totalna nudą. 
Sweter zaczęty ( zresztą nie raz), bo koncepcję mam w głowie a nie na papierze.


Będzie ci on szary i dalej nie wiem, co wyjdzie.
Poza tym jak wszystkim wiadomo nastała wiosna, a z nią szereg zmian w domciu.
I tak mój M został "bohaterem w swoim domu" i położył podłogę na balkonie. Niestety, deszcze popsuły plan ukończenia jej. Za to  pokażę, jakie zmiany dokonały się za sprawa naszych rąk w kuchni.


Widzieliście kiedykolwiek tak podziurawioną ścianę?  Jest to wynik zmiany półek, a w następstwie przesuwania ich w inne miejsce. A prowodyrem tego faktu byłam niestety ja, i to ja zostałam wyznaczona do łatania i malowania owych dziur. Czy Wam też często zmienia się koncepcja wystroju mieszkania? Bo mnie tak od czasu do czasu.

Najpierw zmieniliśmy półki na te drewniane, zaolejowane, jednak po przymocowaniu do ściany układ był do bani. Zapytałam M, czy można by je jeszcze raz przywiercić. I tak z rana M, mocno niezadowolony zaczął od nowa mozolną i nielubianą domowa pracę.

Najpierw było tak;
Dodaj napi

A na końcu tak:
Widzę "paluchy" na srebrnych naczynkach, nie jestem pedantką!


Dzięki tej przeróbce zyskałam dodatkowe miejsce w mojej małej kuchni.

A żeby nie było, że u mnie tylko tak pracowicie, to dodam , że bywa też smacznie.
Niedawno po raz pierwszy zrobiłam deser Panna Cotta. Miałam ochotę go spróbować. W angielskim programie" Zapraszam do stołu", który uwielbiam, tj odpowiedniku polskiej, nudniejszej edycji" Ugotowani", bardzo często jest robiony. Można go znaleźć także na wszystkich blogach kulinarnych, a ostatnio także w biedronkowej gazetce " Moje smaki życia", z której wypróbowałam jeszcze inny, niesamowity przepis. Ale o tym napisze innym razem.



Opis wykonania:
Żelatynę zalać 2 łyżkami zimnej wody i odstawić na 5 minut. Laskę wanilii przekroić wzdłuż i łyżeczką wyskrobać ziarenka.
Do garnka wlać śmietankę kremową i mleko, dodać cukier, ziarenka wanilii i przepołowioną laskę lub ekstrakt z wanilii. Mieszając podgrzewać aż cukier się rozpuści.
Dodać rum ( likier), doprowadzić do zagotowania i szybko odstawić z ognia. Dodać namoczoną żelatynę i mieszać energicznie minutę, aż całość się rozpuści.
Mieszankę wlać do czterech filiżanek, odstawić do wystudzenia, po czym przykryć kawałkiem folii i wstawić do lodówki do stężenia.
By ułatwić wysunięcie się deseru z filiżanki, należy wstawić ją na sekundę do gorącej wody
deser wyłożyć na talerzyk i podawać ze świeżymi owocami lub musem owocowym. Można też skropić syropem klonowym, posypać orzechami lub czekoladą

Przepis ( z moimi modyfikacjami) pochodzi z bloga www. kwestiasmaku.com

Na końcu posta pochwalę się wypuszczającym pędy winobluszczem (ukradzionym z działkowego płotu). Radość jest tym bardziej większa, ponieważ drogi, Castoramowy, winobluszcz nie zdołał rozrosnąć się przez trzy długie lata.
A podobno kradzione nie tuczy.....

Zobaczymy.
Pozdrawiam serdecznie i dziękuje za odwiedziny i komentarze.

You May Also Like

28 komentarze

  1. póleczki super ... oj biedny mezuś a tyle sie namęczył i musiał poprawiać pozdrawiam ciepluteńko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście nie robi tego codziennie. Pozdrawiam

      Usuń
  2. półeczki extra. z przepisu na pewno skorzystam w końcu już nie długo tych świeżych owoców będzie coraz więcej. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj półeczki super i do mojej kuchni by się też podobny przydały. Pozdrawiam Pstro

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Parę desek, bo są solidniejsze od gotowych półek. Przekonałam się o tym już dawno. Pozdrawiam

      Usuń
  4. Oj, trzeba mieć podejście o mężusia, zeby chciał się zabrać za jakieś przeróbki:)) Także gratuluję:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo trzeba być dobrym w tym dniu dla męża, wtedy posłucha. Pozdrawiam

      Usuń
  5. Mężuś się trochę namęczył ale efekt doskonały.
    Aniu, chyba wiesz, że " kradzione" najlepiej rośnie.
    Odszczepka którą pobrałaś jeszcze lepiej wpłynie na tamten krzew.
    Zmusi go do wypuszczenia dodatkowych pędów.
    Życzę milej, słonecznej niedzieli.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Łucjo za komentarz. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  6. kraść podobno można (a nawet trzeba) wyłącznie roślinność, owa zajumana zieloność się wtedy bujnie rozrasta we wszystkich kierunkach ;-)
    półeczki bardzo lubię, a Twoja ściana zupełnie nie jest najbardziej podziurawiona (najbardziej podziurawiona była moja, ta od półek z książkami: 6 półek po 3m każda, wyobraż sobie ile tych dziur było ;-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 6 półek po 3 metry każda znaczy tyle, że wiele masz książek. Doceniam bardzo. Pozdrawiam

      Usuń
  7. Pracowicie i smakowicie u Ciebie:))Ja też lubię zmiany ale nie ma mi kto tak na zawołanie tych półek...:)))na mojej działce tak z 80% roślin pochodzi z takich "kradzionych"szczepek i gałązek:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam sie co do roślinek. Mój M niechętnie takie rzeczy czyni. Pozdrawiam

      Usuń
  8. Witaj Aniu. U mnie tez robótkowy marazm. Ale za to w Twojej kuchni coś nowego. I fajnie, a że paluchy poodbijane, to tak musi być. Przynajmniej widać,że tam działasz. Moja kuchnia tez jest klaustrofobiczna wiec świetnie Cię rozumiem. Juz nie wspomnę,że deserem dobiłaś mnie. Pożarła bym razem z talerzykiem. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I trzeba w tej kuchni wiele pomieścić. Pozdrawiam

      Usuń
  9. Podobno kradzione rośliny pięknie rosną :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Aniu, a u mnie to "plaga egipska", pewnie wszędzie już wypuścił swoje pędy, tniemy go niemiłosiernie, a on tym bardziej odrasta; pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie Mario nie ma takich warunków, bo balkon i skrzynka niewielka. Balkon jest po stronie zachodniej, i jest odsłonięty z dwóch stron, jednocześnie wietrzny.
      Dziękuję za komentarz.
      Pozdrawiam

      Usuń
  11. Tyle tematów poruszyłaś Skakanko ,że nie wiem od czego zacząć? Sweter pominę - w ogóle się nie znam na drutach, jeśli chodzi o deser - bardzo lubię, choć nie robię / u mnie ciągle się ktoś odchudza/. A winobluszcz i w ogóle sadzonki: to polecam kupowanie w sprawdzonych sklepach ogrodniczych - w dużych marketach nie kupuję. A najlepiej dostać o znajomych - zajrzyj kiedyś - weźmiesz co będziesz chciała :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że te pąki z dnia na dzień są co raz większe. Poprzedni winobluszcz był właśnie z marketu, i nie chciał rosnąć. Pozdrawiam

      Usuń
  12. Piszesz, że nudy u Ciebie, ale po wpisie widać, że wprost przeciwnie - dzieje się wiele. I sweter i półki i pyszności w kuchni:) Prawdziwie wiosennie!
    Też mi się często zmienia koncepcja, dlatego mam ogromną niechęć do dziurawienia ścian, ale choć bardzo staram się tego unikać, to też już niejeden raz dziury musiałam zalepiać:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana Renyu "robótkowo" nic sie nie dzieje, a ja tak naprawdę nigdy się nie nudzę. Pozdrawiam





      Usuń
  13. Witaj Aniu.
    Czasami chce się coś w domu zmienić:))
    Dałaś sobie doskonale radę z łataniem dziur.Dla mnie wyglądają jak listki.
    Sweter napewno dokończysz i wyjdzie fajny,
    Pozdrawiam serdecznie:))

    OdpowiedzUsuń
  14. Efekt końcowy zmian w kuchni bardzo fajny. Ja mam obecnie totalnie rozrytą kuchnię i końca nie widać. Mam nadzieję, że efekt końcowy będzie równie praktyczny ;-)
    Serdecznie pozdrawiam i dużo wiosennych kolorów życzę ;-)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz. Było mi niezmiernie miło Cię gościć.

Prawa autorskie

Wszelkie zdjęcia i teksty prezentowane na blogu są mojego autorstwa. Jeśli jest inaczej, cytuję, lub piszę o tym. Dlatego proszę nie kopiować bez zgody gospodyni bloga.