...w kuchni...
...i w robótkach
Na szczęście niedługo nastąpi finał jednej i drugiej rzeczy.
A teraz trochę wyjaśnień.
Tamten patchwork był wstępem do nauki zszywania kawałków materiału. Teraz przyszła pora na większy. Problemem jest pikowanie tak wielkiej płachty (100/200 cm). Już daje radę. Po kolejnym pruciu setek metrów nitki, doszłam do wprawy. Jak widać materiały są niewyszukane, jednak całkowicie pasujące do mojej wizji. Wszystkie, to 100% recykling ofkors.
Włóczka pomponowa zaś przeleżała rok, zanim wpadłam na pomysł jej wykorzystania. Niech finalny proces zostanie tajemnicą.
I to wszystko na dziś.
Pozdrawiam i dziękuję wszystkim za komentarze pod poprzednim postem. Nie odpisałam, ale to z braku czasu. Jak każda matka uczennicy, żona, właścicielka psa, mam mnóstwo obowiązków, i czasami nie wyrabiam.
.....
Pogoda jak słyszę dziś ciężka dla naszego samopoczucia, więc muszę dogodzić sobie próbując malinek ze słoiczków od teścia z działeczki.
...i w robótkach
Na szczęście niedługo nastąpi finał jednej i drugiej rzeczy.
A teraz trochę wyjaśnień.
Tamten patchwork był wstępem do nauki zszywania kawałków materiału. Teraz przyszła pora na większy. Problemem jest pikowanie tak wielkiej płachty (100/200 cm). Już daje radę. Po kolejnym pruciu setek metrów nitki, doszłam do wprawy. Jak widać materiały są niewyszukane, jednak całkowicie pasujące do mojej wizji. Wszystkie, to 100% recykling ofkors.
Włóczka pomponowa zaś przeleżała rok, zanim wpadłam na pomysł jej wykorzystania. Niech finalny proces zostanie tajemnicą.
I to wszystko na dziś.
Pozdrawiam i dziękuję wszystkim za komentarze pod poprzednim postem. Nie odpisałam, ale to z braku czasu. Jak każda matka uczennicy, żona, właścicielka psa, mam mnóstwo obowiązków, i czasami nie wyrabiam.
.....
Pogoda jak słyszę dziś ciężka dla naszego samopoczucia, więc muszę dogodzić sobie próbując malinek ze słoiczków od teścia z działeczki.
> wolałabym świeże owoce, które uwielbiam<
Pozdrawiam
32 komentarze
Ja też mam bigosik :) a jeśli chodzi o robótki ... to lekki zastój :(
OdpowiedzUsuńte pomponiki zapowiadają się ciekawie :) no i patchwork tudzież :)
pozdrawiam serdecznie :)
Miałam ochotę na bigosik, dawno go nie jadłam. Pozdrawiam
UsuńTo się dzieje u koleżanki !!!!
OdpowiedzUsuńI patchwork...i dzierganie.....
...ano dzieje się. Jestem wielotematyczna.Pozdrawiam serdecznie
UsuńWielki szacun (jak to mówi młodzież) za patchwork. Chylę czoła . Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńBędziesz mi gratulować, kiedy go ukończę, albo się pochwale nowymi propozycjami. Ale dziękuję za komentarz.
UsuńTakie malinki mnie również by dogodziły! Bo faktycznie sytuacja atmosferyczna działa na mnie fatalnie...
OdpowiedzUsuńPatchwork podziwiam. Oj, duża rzecz będzie:) Narzuta?
A bigosik na jesienne słoty - pierwsza klasa!
Bigos mi wyszedł bardzo smaczny. Sama się zdziwiłam. Pozdrawiam serdecznie
UsuńAch, malinki - nie zdążyłam w tym roku schować ich do słoiczka, zatem zazdroszczę:)
OdpowiedzUsuńCzekam Aniu na finałowy patchwork - pewnie będzie bomba:)
Pozdrawiam, Marlena
Dziękuję
Usuńale mi narobilas smaka na bigos!!! ale ja dzisiaj lazanki serwuje, a ten bigosik to... ehhh! nie mam kapusty kiszonej!
OdpowiedzUsuńa w robotkach u mnie to tak! bigos jak ta lala! ;-)
Moja babcia robi pyszną kapustę. ta kupna się nie umywa. Łazanek dawno nie jadłam. Pozdrawiam
UsuńI pomyśleć, że kiedyś takie patchworki tylko ręcznie szyto. Dla mnie to magia, podziwiam Cię.
OdpowiedzUsuńBigosik i malinki na jesienną szarugę w sam raz. U mnie ciasto z wiśniami i bezą ;)
Pozdrawiam serdecznie:)
Przeglądając blogi, spotkałam osoby, które to robią nadal. Może kiedyś spróbuje. Pozdrawiam
UsuńTeż za mną chodzi bigos ostatnio :-) malinki oczywiście pyszne , ever . Ten pachwork to normalnie dla mnie czarna magia :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Twoja mama robi przecież najlepszy bigos na świecie. A patchwork to kwestia wprawy. Zobaczymy, jak to się potoczy. Pozdrawiam
UsuńNie wiem czy najlepszy ale na pewno pyszny bo to mamy :-) Ja lubię takie podlewane winkiem a rodzice nie lubią. Wasz na pewno tez pyszny, znając Was to dobrze przyprawiony :-)
UsuńJęśli przyprawiony to Romcia, Mój był taki delikatny.
Usuńcałkowity bigos ... :D same cuda pozdrawiam ciepluteńko
OdpowiedzUsuńano...
UsuńOch Aniu, czuję cudowny zapach bigosu. Już mam na niego ochotę...
OdpowiedzUsuńJesteś sprytna...Wiem o tym, po wszystkich Twoich remontach, przeróbkach...
Szybko uporasz się z...całym bigosem. Będziesz bardzo ciekawa jak wyjdzie patchwork, a włóczka?
Już niedługo pokażesz efekt końcowy,,,
Serdecznie pozdrawiam:)
Dziękuję Łucjo za komplement.
UsuńPikowanie patchworku to żmudne zajęcie. A z tej pomponiastej włóczki byłby fajny szyjootulacz :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Pikuje długo, bo nie wiem jakie sposób jest najlepszy. Pozdrawiam
UsuńWażne że coś się dzieje :) Ja też mam taką pomponikową wełnę i za nic nie wiem co z niej zrobić, kupiłam okazyjnie jeden motek :)
OdpowiedzUsuńA bigosiku to bym zjadła, hi hi. Pozdrawiam serdecznie :)
Jeden motek pomponowej, to mało, ale spróbuj coś zdziałać. Pozdrawiam
UsuńNarobiłaś mi ochoty na bigosik:) Fajne to to z pomponików, u moich chłopaków póki co w oknie wiszą:)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jak pompony wyglądają w oknie.
UsuńZimno się robi i pora na bigos jak nic... A patchwork - zazdroszczę cierpliwości. Ja dzisiaj wreszcie pomalowałm komody i ledwo dałam radę - bardzo mnie denerwowało to zajęcie :-(
OdpowiedzUsuńNo, czasami się nie chce. Ale ciekawa jestem Twojej komody.
UsuńWszystko mi się podoba. I robótki i żarełko - super. A propo's bigosu, to nie masz litości. O niczym innym teraz nie myślę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa też bywam głodne po odwiedzinach w Twoich progach.
UsuńDziękuję za komentarz. Było mi niezmiernie miło Cię gościć.