" Chustka", przemyślenia, kolejne ozdoby do domu.

by - 12/13/2013

Czytam " Chustkę" Joaśki Sałygi. Jestem zdruzgotana,smutna, przygnębiona, bo wiem jaki los czeka moją bohaterkę. Treść skłania do refleksji, co w życiu jest najważniejsze. Tak na prawdę miłość i cieszenie się z małych rzeczy, a reszty to nie wiem.
Nie czytałam bloga Aśki, nie chciałam. Rany się goją, ale pamięć zostaje. Kiedy chorowała moja mama nie było wynalazków typu blog,  fejsbuk, komórka, przenośny komputer. Nie miałam pojęcia, co ona myśli, co czuje. Pewnie też tęskniła za życiem aktywnym, żal jej było dzieci, naszej trójki ( z tym, że ja byłam najstarsza), a dzisiaj najmłodszy z braciszków kończy 23 lata.

>WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO PICIA<

 Jak się czuła, to pamiętam. Najpierw lęk, płacz, potem wycie z bólu.
Teraz żyję lękiem, a zarazem odwagą Asi. I jestem zdumiona jej walką. Czy lubiłam bym ją prywatnie? Zapewne nie! Jest, była arogancka, chwilami, kontrowersyjna w swych wypowiedziach, zbyt błyskotliwa, (czyt. inteligentna), ze zbyt silnym charakterem, jak dla mnie. Ale chciała tak bardzo żyć. Bo miała dla kogo. Bezgranicznie kochała swojego synka, tak, jak każda matka.
I tak się kiedyś spotkamy. Wszyscy razem. Wierzę w to mocno.
Czego nauczyła mnie ta książka? Cieszyć się każdą chwilą, mówić rodzince, że się ją kocha, nawet, gdy córka akurat"walnie FOCHA", ale mi się zrymowało!
OJ, po tej lekturze pewnie przerzucę się na Harlekiny, żeby się odmóżdżyć.
Żartuję!
Ale jak napisała dzisiaj Agata Rak, "tak czy siak święta i tak się odbędą" niezależnie od nastroju, wystroju, żywej, bądź sztucznej choinki, karpia, czy jego nieskonsumowania, śniegu, bądź jego braku, itp, itd....
Napisałam list do Świętego Mikołaja


To śmieszne, bo napisanie listy życzeń zajęło mi 5 sekund. Zaś moja Księżniczka siedziała, myślała i nic nie wymyśliła, nawet prosiła mnie o pomoc. Wychodzi na to, że córeczka ma już wszystko.
Dwa ostatnie życzenia muszę spełnić sama. Pierwsze już jest w stanie realizacji. Uwielbiam Jasia Fasolę.
A mąż się pyta,  - "co to jest kolorowa bawełna"? Pewnie mu się skojarzyło z bielizną. A to terminy znane ino dziewiarkom.
Śmigam w starych ( nowych) glanach. Wymieniłam u szewca zdarte obcasy i 10- lenie buty ( ostatnio rzucone w piwnicy), są prawie jak nówki.

Córcia odkryła talent do czyszczenia obuwia, tj. trzech par glanów ( męskich, żeńskich i dziecięcych). Zwróćcie uwagę na jej ręce na górnym zdjęciu...
Lubie praktyczne rozwiązania.
Chyba powinnam żyć w miejscu, gdzie nie obowiązuje moda, a swobodny styl ubierania się, jak w górach. Tam się liczy ciepło i wygoda.

Wczoraj, po jakimś  blogowym wpisie postanowiłam zrobić wianek z gałązek, których teraz po wiatrach jest pełno. Niosłam je sobie w ręce, z tyłu mi dyndały końcówki i w pewnym momencie czuję opór, coś mi je ciągnie w drugą stronę. To moja Kasta złapała je w pyszczek myśląc, że mają posłużyć do zabawy z nią. Oddałam jej wszystkie. Wianuszka nie będzie.

I na koniec pokażę domki. Miały być na choinkę. Nie wiem, co z nimi zrobię. Uszyję więcej i zrobię girlandę.

Na drugi raz inaczej przyszyję daszki.
Moje gwiazdeczki czeka wyprasowanie, więc prezentacja nastąpi w następnym poście.

Już mi lepiej, wygadałam się, tzn opisałam moje myśli. Dobrze jest pisać bloga, choćby pod tym względem.
Dziękując za komentarze, pozdrawiam Was serdecznie.
Mam robotę.

You May Also Like

21 komentarze

  1. Czytałam całego bloga Chustki, żyłam jej lękami, obawami, cieszyłam sie lepszymi wynikami, jej radością, lepszym samopoczuciem. To już ponad rok jak jej nie ma, a ja czasem wciąż o niej myślę, odkopuję jej bloga i czytam, czytam, czytam. Wspaniale ją opisałaś, ale ja skupiłam sie tylko na jej walce, na jej sile i podziwiam ją za to, że potrafiła tak godnie odejść. Czasami chciałabym wiedzieć co tam u jej synka, ale wiem, że nie mam prawa, bo to, że pozwoliła nam brać udział cząstkowy w jego życiu nie znaczy nic. Miał wspaniałą mamę. Dziękuję Ci za ten wpis :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyszła już książka " Nieżona" jej męża, może tam będzie wzmianka o dalszych losach syna. Gdybym nie znała zakończenia tej historii, na podstawie tych wpisów mogłabym się zakładać, że Joanna wyjdzie z choroby. Tak wynika z treści, z jej silnej woli życia, a ponoć wiara czyni cuda. Pozdrawiam i dziękuję za komentarz.

      Usuń
  2. Fantastyczny wygadany post! I nie chcę więcej słyszeć, że nie potrafisz dobrze pisać. Przeczytałam z wielkim zainteresowaniem. Myślę sobie, że po lekturze Chustki, człowiek musi inaczej spojrzeć na swoje życie i to widać w Twoim tekście, mnie bardzo wzruszył, bo jest taki pełen uważności dla zwykłej codzienności (też rymuję, a co:)) i trudnych wspomnień... No takie życie po prostu...
    Córcia z upapranymi rączkami jest super i w ogóle fajne jest to zdjęcie, będzie świetną pamiątką za parę lat:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Renyu. Jestem innego zdania, odnośnie mojej grafomanii. Musiałam opisać mojej rozważania na temat lektury napisanej przez samo życie. Pozdrawiam

      Usuń
  3. Dla mnie i blog i książka Chustki są za trudne.

    Fajne te twoje domki, też kiedyś podobne szyłam, albo jako podkładki pod kubki, albo jako poduszeczki na szpileczki, ale girlanda też na epwno będzie fajna.

    A ja chyba mieszkam w miejscu, gdzie moda nie obowiązuje :-) Nawet jeśli moje koleżanki z pracy nie rozmawiają o niczym innym niż zakupy, stroje "gwiazd" ekranu, itd. Tylko glanów mi brak, ta moda też mnie ominęła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Glany są niezwykle wygodne. Tak więc polecam. I nie należę do żadnej subkultury, po prostu mi się na nowo podobają. Muszę cofnąć się w Twoim blogu, żeby zobaczyć te podkładki. Muszą być ciekawe. Ksiązka jest trudna do przełknięcia, dlatego powstał ten wpis. Pozdrawiam i dziękuję.

      Usuń
  4. Chustka robi wrażenie, na długo zostaje... I zmienia świat... Po tej książce inaczej się patrzy na rzeczywistość, na wielkie- małe problemy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Bo nie wiem, co nas czeka. A może się zdarzyć wszystko. Pozdrawiam

      Usuń
  5. Mogę się założyć, że też bym ryczala przy czytaniu tej książki. Wiele lat temu na święta pucowalam wszystkie buty w domu.. uwielbiam zapach pasty do butów - hmmm.. Domki bardzo fajne, a girlandy to dobry pomysł. Pięknie nazywacie braciszka - 100 lat!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wnioskuję, ze mieszkałaś w takim domu z tradycjami. U mojej babci w każdą sobotę trzepało się chodniki. Pozdrawiam

      Usuń
  6. Ja nie mogę takich rzeczy czytać bo wszystko ze mną strasznie zostaje.
    Domeczki uszyłaś śliczne!!!!
    Ale mały ,,Pucybut ";) Ci się trafił :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No własnie Alu. Pomimo, że zmieniała tematykę lektury na lżejszą, nie mogę zapomnieć. Dziękuję za komentarz.

      Usuń
  7. Ja nie czytałem. Ale pastowanie pierwsza klasa, też muszę się tak poświęcić dla swoich butów. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może tak jej zostanie, bo czyszczę obuwie, wtedy, kiedy już muszę. Pozdrawiam

      Usuń
  8. Anko, ale z serducha napisałaś niech mnie gęś kopnie... Ja nie przeczytam Chustki. Ale wiesz? Poznałam pięknych ludzi - ciężko chorych, ale niesamowitych. Dobra energia. Tak się bałam o siebie, czy dam radę? Dałam i był oto tak proste...
    Ściskam Cię sedecznie jeśli pozwolisz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogłabym udzielać się w tego typu organizacjach. Żadnych hospicjum, żadnych schronisk dla psów, ba nawet domów dziecka. Po prostu wszystko przenoszę na prywatna sferę życia. Cieszę się, że TY Aniu znalazłaś taką siłę w sobie. Niesamowita jesteś. Tak trzymaj. Buziaki.

      Usuń
  9. Uwielbiam glany. Ja w takich butach to bym mogła chodzić cały rok no chyba że jest +35 stopni to w japonkach. W sumie 2 pary butów by mi wystarczyły:) Domki super. Fajny list do mikołaja. Widać, że wiesz czego chcesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ewuniu. Teraz jest mi bardzo ciepło w tych butach, a latem nie chodziłam. Pozdrawiam i dziękuje za komentarz. Buziaczki.

      Usuń
  10. Hm chyba taki Twój pierwszy post taki prawdziwy od serca, bynajmniej od kiedy tu jestem.
    O blogu Aśki nie słyszałam i raczej do książki nie zajrzę, aczkolwiek brawa dla niej za walkę !
    Buty jak wiesz takie uwielbiam, nosiłam je w latach młodości i noszę do dziś .
    Życzę wszystkim nam zdrowia :-) Pozdrawiam Was wirtualnie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, Jenny, czasami pozwalam sobie na prywatę, na rozważania, bo muszę się wygadać.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. No wiadomo czasem trzeba :-)

      Usuń

Dziękuję za komentarz. Było mi niezmiernie miło Cię gościć.

Prawa autorskie

Wszelkie zdjęcia i teksty prezentowane na blogu są mojego autorstwa. Jeśli jest inaczej, cytuję, lub piszę o tym. Dlatego proszę nie kopiować bez zgody gospodyni bloga.