Ponarzekam sobie....w ten deszczowy dzień.
Witajcie Kochani.
Sprawy się pogmatwały.
Działka jest nadal nieprzeorana, a komputer nienaprawiony. Z tą pierwszą sprawą się dziwię, bo rolnik zażyczył sobie od naszego gruntu i kawałka gruntu sąsiada ( ok 6 arów) 250 zł. Widocznie pieniędzy tych nie potrzebuje. Z pracą w ogrodzie stoimy więc w miejscu. Konieczne jest tam zadaszenie, gdyż w słoneczne dni jest tam za gorąco, a do tego przygotowana ziemia.
Drugą sprawą jest Pan reklamujący się, jako serwis komputerowy. Przyszedł, rozkręcił, nie do końca był pewny, ale zamówił płytę główną, która szła ze dwa tygodnie, po czym, poinformował męża, że płyta jest uszkodzona. Mąż zrezygnował z dalszej współpracy. A komputer już z miesiąc jest zepsuty.
Dzisiaj pada deszcz i dobrze. Panowała tu susza, a ciężkie, miejskie powietrze nie jest za dobre w upały. Przynajmniej dla mnie. Wydłużyłam też spacery z psem. Zajmują mi teraz ok 45 min, rano i wieczorem. A czas spaceru, to nie tylko spotkania z psiarzami, to także czas na przewietrzanie mysli.
W dzisiejszy deszczowy poranek wspomniałam dziecięce czasy, gdy na dworze padał deszcz, siadałam przy biurku z książką, której kartki wilgotniały od mokrego powierza. Do dziś uwielbiam w czasie deszczu czytać, jak i spać w tym rześkim powietrzu, bo w nocy się wyspałam jak nigdy.
Robótkowo, przerwałam pracę nad szydełkową chustą na rzecz innej, robionej z opisu z portalu Garnstudio. Cienizna okropna, zsuwa mi się z drutów i na dodatek parę razy musiałam ją spruć. Raczej ażurki to nie moja bajka, ale ciekawa jestem, co z niej wyjdzie.
Pozdrawiam Was serdecznie.
Sprawy się pogmatwały.
Działka jest nadal nieprzeorana, a komputer nienaprawiony. Z tą pierwszą sprawą się dziwię, bo rolnik zażyczył sobie od naszego gruntu i kawałka gruntu sąsiada ( ok 6 arów) 250 zł. Widocznie pieniędzy tych nie potrzebuje. Z pracą w ogrodzie stoimy więc w miejscu. Konieczne jest tam zadaszenie, gdyż w słoneczne dni jest tam za gorąco, a do tego przygotowana ziemia.
Drugą sprawą jest Pan reklamujący się, jako serwis komputerowy. Przyszedł, rozkręcił, nie do końca był pewny, ale zamówił płytę główną, która szła ze dwa tygodnie, po czym, poinformował męża, że płyta jest uszkodzona. Mąż zrezygnował z dalszej współpracy. A komputer już z miesiąc jest zepsuty.
Dzisiaj pada deszcz i dobrze. Panowała tu susza, a ciężkie, miejskie powietrze nie jest za dobre w upały. Przynajmniej dla mnie. Wydłużyłam też spacery z psem. Zajmują mi teraz ok 45 min, rano i wieczorem. A czas spaceru, to nie tylko spotkania z psiarzami, to także czas na przewietrzanie mysli.
W dzisiejszy deszczowy poranek wspomniałam dziecięce czasy, gdy na dworze padał deszcz, siadałam przy biurku z książką, której kartki wilgotniały od mokrego powierza. Do dziś uwielbiam w czasie deszczu czytać, jak i spać w tym rześkim powietrzu, bo w nocy się wyspałam jak nigdy.
Robótkowo, przerwałam pracę nad szydełkową chustą na rzecz innej, robionej z opisu z portalu Garnstudio. Cienizna okropna, zsuwa mi się z drutów i na dodatek parę razy musiałam ją spruć. Raczej ażurki to nie moja bajka, ale ciekawa jestem, co z niej wyjdzie.
Pozdrawiam Was serdecznie.
22 komentarze
No i problemy...
OdpowiedzUsuńKażdy problem jest do rozwiązania, niby..
Usuńteż uwielbiam spać w deszcz -szczególnie po burzy :)
OdpowiedzUsuńO tak....
UsuńNo to Ci się nazbierało. Nie dziwię się, że miałaś ochotę trochu ponarzekać. Chętnie będę orać traktorem za taką stawkę - bardzo chętnie. Z komputerem też współczuję, bo gdy mój się psuł, to oblewały mnie zimne poty. Nie znam się kompletnie na informatyce, więc można mi wcisnąć ciemnotę i skasować za to, a ja i tak się nie połapię. Co do "żywych" oczek na drutach to mogę Ci Aniu polecić drutki bambusowe. Na nich oczka nie zjeżdżają. Miałam podobny problem gdy dziergałam z cieniutkiej włóczki na metalowych drutach KP. Spróbowałam na bambusowych i jest ok.
OdpowiedzUsuńPS.
Lubię deszczyk, ale w tej romantycznej formie latem... buty w ręce i po wrocławskich ulicach na boso... Fajnie :)
Pozdrawiam
Nie chce kupować nowych drutów, choć jeślibym dużo robiła takich chust, kto wie. Nie boisz się chodzić na boso po mieście?
UsuńAniu jestem urodzonym mieszczuchem. Zdarzyło mi się z koleżankami maszerować na boso przez wrocławski rynek, bo padało, a nam było bardzo wesoło. Bywało też tak, że wracając z pracy, w okropną ulewę schowałam buty do torby i szłam na boso. Nie byłam jedyna :)
UsuńCieszę się, że mam w domu speca od komputerów - zaoszczędza to sporo nerwów i kasy.
OdpowiedzUsuńA deszcz to dobra pora na wyszywanie :)
Taki spec to skarb.
UsuńPrzelotny deszcz po upalnym dniu uwielbiam, powietrze wtedy pachnie wyjątkowo:-) Ale u nas tych wyjątków było w ostatnim czasie za dużo. Aktualnie, już chyba piąty dzień z rzędu, cieszymi się gorącem i jeszcze mi się nie znudziło:-)
OdpowiedzUsuńDo takich speców, jak ten Wasz od komputera, nie mam nerwów; dobrze, że mąż jest wyspecjalizowany w tej dziedzinie, bo bez niego ratowałaby mnie chyba tylko kafejka internetowa;-)
A działka, jeszcze się przeora, wszystko w swoim czasie:-)
U mnie upał powrócił i już jest za ciepło. Jakoś ja lata nie lubię....
Usuń...cienizna okropna i zsuwa się z drutów..., ale ten kolor boski! Jestem bardzo ciekawa końcowego efektu:))
OdpowiedzUsuńDziękuję, nie byłam przygotowana na takie problemy z tym szlachetnym surowcem.
UsuńBez problemów nie ma życia. Cóż, czasem ponarzekać trzeba. To znaczy, samo się ciśnie...
OdpowiedzUsuńWłaśnie.
UsuńNic się nie martw! Ze wszystkimi pracownikami tak dokładnie jest i dlatego robimy sami. Pozdrawiam gorąco!
OdpowiedzUsuńWiększość rzeczy robimy sami, ale ciągnika nie mamy i tu jesteśmy zdani na kogoś.
UsuńEch no życzę Ci w końcu sprawnego kompa i uporania się z działką. Powstaje coś cudnego w pięknym amarantowym kolorku
OdpowiedzUsuńMyślę, ze amarantowa będzie fajna.
Usuńdeszcz uwielbiam :-)
OdpowiedzUsuńzobaczysz, wszystko będzie dobrze, zanim się obejrzysz!
uściski! ♥
Już powoli się wszystko wyjaśnia.
UsuńWdech....wydech Kochana. Wszystko się ułoży:) ...włącznie z robótką:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz. Było mi niezmiernie miło Cię gościć.