Dzień dobry Kochani.
Miałam Wam pokazać coś zupełnie innego, jednak się nie wyrobiłam z czasem, którego ostatnio mi bardzo brakuje. Inną sprawą jest to, że ja bym chciała mieć wszystko na już. Usiąść do maszyny do szycia, bach i zrobić. Niestety, często obmyślam sposób wykonania już w trakcie roboty, bądź to nitka się urwie, a to igła złamie, a to krzywo przeszyję i trzeba wszystko spruć. Niczego nie przyspieszę. Nic bardziej nie wkurza, jak świadomość, że tak, czy siak trzeba zrobić i to najlepiej najszybciej. A materiały patrzyły na mnie i ja na nie, i wiedziałam, że kiedyś będę musiała je przetworzyć w wyrób gotowy.
Tak się w ostateczności stało w tym tygodniu. Wyciągnęłam "zakurzoną" i zapomnianą maszynę i powstała narzuta na łóżko Martyny i poduszki.
Trochę czasu temu, moja babcia dała mi koronkę zrobioną przez nią oraz płótno do uszycia poduszki.
I w końcu, po wielu latach leżenia w szafie wzięłam się do stworzenia poduchy.
A poniżej deska zaadaptowana na stolik do szycia. W trakcie szycia narzuty na łóżko, na biurku nie miałam miejsca i wtedy wymyśliłam takie rozwiązanie.
Na koniec jeszcze komplet dla Martyny, zrobiony z włóczki Tango.
I to na serio koniec posta. Pozdrawiam Was wszystkich i życzę wiele miłych chwil.
Miałam Wam pokazać coś zupełnie innego, jednak się nie wyrobiłam z czasem, którego ostatnio mi bardzo brakuje. Inną sprawą jest to, że ja bym chciała mieć wszystko na już. Usiąść do maszyny do szycia, bach i zrobić. Niestety, często obmyślam sposób wykonania już w trakcie roboty, bądź to nitka się urwie, a to igła złamie, a to krzywo przeszyję i trzeba wszystko spruć. Niczego nie przyspieszę. Nic bardziej nie wkurza, jak świadomość, że tak, czy siak trzeba zrobić i to najlepiej najszybciej. A materiały patrzyły na mnie i ja na nie, i wiedziałam, że kiedyś będę musiała je przetworzyć w wyrób gotowy.
Tak się w ostateczności stało w tym tygodniu. Wyciągnęłam "zakurzoną" i zapomnianą maszynę i powstała narzuta na łóżko Martyny i poduszki.
Trochę czasu temu, moja babcia dała mi koronkę zrobioną przez nią oraz płótno do uszycia poduszki.
I w końcu, po wielu latach leżenia w szafie wzięłam się do stworzenia poduchy.
Na koniec jeszcze komplet dla Martyny, zrobiony z włóczki Tango.
I to na serio koniec posta. Pozdrawiam Was wszystkich i życzę wiele miłych chwil.