Dywanik przerabiałam dwa razy. Dopiero przeglądnięcie internetu sprawiło, że dowidziałam się, że moja rama służy do wyplatania gobelinów, ale jest szansa na dywaniki, którą z pewnością wypróbuję. Tymczasem pokażę, choć z wielkim bólem, to co wyszło spod moich rąk.
Problemem były nitki, które mi się plątały, chowały się jedna za drugą, no i paski dżinsu były za cienkie.
Ale to nie koniec niebieskości.
Niebiesko zrobiło się również w kuchni.
Koszyk w kolorze metalu przestał mi pasować, to go przemalowałam. Pudełko na ciasteczka było brązowe, i tak z rozmachu zmieniłam mu kolor. Brakuje tu jakiegoś podpisu.
Na koniec nie może zabraknąć tematyki z lekka ornitologicznej.
Spacer odbyłam z aparatem i ciągnącym mnie psem. Tylko trochę udało mi się połączyć te dwie zaprzeczające sobie czynności.
W mieszkaniu szykują się zmiany.
Muszę szybko przemalować zielone fotele, które pokazywałam w poprzednim poście, tak by przywrócić je do stanu używalności. Jaką farbę polecacie? Wiem że farby Annie Sloan są niezastąpione.
Na koniec coś, z czego śmieje się mój mąż. Klimaty growlowe są jak najbardziej w jego guście.
Ciekawe, czy ta reklama spodobała by się polskim telewidzom?
Pozdrawiam